Jest paskudny wieczór. Z cienia wypełza jesień. Ścieżką idą duże kalosze - przeczytałam dzisiaj na światłach. Nie mogłam lepiej trafić: niby ranek, a wieczór, wszędzie jesień, choć lato. Kalosze, kalosze, kalosze. A gdybym tę książkę odebrała z poczty dwa tygodnie temu, wszystko byłoby inaczej. Wtedy byłam przed wakacjami i świeciło słońce, wtedy nie jechałam do pracy i znowu szykowało się polowanie na kamienie. Zwykle taki kamień udaje kogo innego. Mimo że wśród tłumu sobie podobnych, jest odmieńcem. W beskidzkiej głuszy wyławiamy je z tłumu. Wiemy, że marzą o wycieczce do miasta, o zmianie klimatu, oderwaniu się od korzeni. Zabieramy je do domu, odnajdują w miejskim hałasie i swoiskim chosie sobie należne miejsce. Od kilku dni zastanawiałam się, jak tu sprzedać tę naszą dziwną miłość. Na ratunek przyszło mi wydawnictwo Eneduerabe.
To plaża - kamienie leżą wszędzie.
Pies Aston ma małą słabostkę do kamieni: widzi je, wie, że są samotne i cierpią, więc zabiera do domu. W domu kładzie do łóżek i opiekuje się nimi. Chce, żeby wiedziały, że są potrzebne. Miłość to trudna, gdy się ma ograniczenia lokalowe. Rodzice postanawiają uwolnić kamienie, zachęcają psiego chłopca, by wrócił je naturze. Sytuacja jest zatem odwrotna niż u nas, choć cel ten sam. Kamienie Astona męczą się w mieście, podczas gdy nasze nudzą na wsi. Łączy nas cel: ratujemy je przed samymi.
Książka jest jesienno-zmierzchowa - w kolorze i aurze, ale jasna w przesłaniu. Idealna na ponure nadchodzące dni. Podoba mi się, że została spolszczona także w warstwie obrazkowej: mama Astona niesie polskie puszki (kotlety rybne, mydło), w kuchni mają polski puder i mydło (pewnie to, które kupiła mama). Nie podoba mi się błyszczący papier. Taki Aston zasługiwał na coś szlachetniejszego.
Na podstawie książki Lotty Geffenblad powstał wielokrotnie nagradzany film pod tym samym tytułem {Astons Stenar / 9'' / Uzi i Lotta Geffenblad / Zigzag Animation}, a także sztuka teatralna, a może i dużo więcej.
Kamyki Astona
{oryg. Astons Stenar}
Lotta Geffenblad
tłum. Hanna Dymel-Trzebiatowska
wyd. EneDueRabe
Gdańsk 2010
format 20 x 27
stron w sam raz
oprawa twarda
Dziękuję wydawnictwu za udostępnienie tytułu.
format 20 x 27
stron w sam raz
oprawa twarda
Dziękuję wydawnictwu za udostępnienie tytułu.
Zaciekawiła mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńTeż mam w domu zbieracza kamieni.
Taaaa, ciągle znajduję kamienie w...moich kieszeniach. Zbieracze wolą, żeby matka przynosiła je do domu.
OdpowiedzUsuń