Miło mi poinformować, że Znak Zorro przeszedł do następnego etapu na miejscu siódmym. Zobaczymy, czy będzie to szczęśliwa siódemka i przyniesie zorro-pozytywną dyskusję merytoryczną w III etapie.
141 to pierwszy autobus, który docierał na nowowybudowane warszawskie osiedle Służew nad Dolinką, na które wprowadziłam się z rodzicami w 1976 roku. Nie było wtedy Ursynowa, a Wałbrzyska była bitą drogą. Ale niektórzy przez te błota przedzierali się samochodem. Z takimi śmiałkami fotografowano się w tamtych czasach. Można by rzec "Warszawa, której nie ma".
Ale do rzeczy. Dziękuję Wam, drodzy czytelnicy za wsparcie, to znak, że czytacie i kochacie ten znak. Dziękuję także tym, którzy na blog trafili dzięki konkursowi Blog Roku, niejako przypadkiem. O to właśnie chodziło - rozpropagowanie szaleństwa na kulturę dla dzieci, zarażenie książkoholizmem, porażenie ogromem wątków, które kryją w sobie pokłady średniozgłębione zinfantylizowane przez kulturę 'poważną'. Jednocześnie ostrzegam! Ta choroba powoduje zakupy nowych półek, organizowanie nowych schowków, ubytki w portfelu. Starzy wyjadacze mogą coś niecoś o tym szepnąć. Dziękuję także 8-letniej Natalce z Wrocławia, która w szczytnym celu wykorzystała swój dorosły nabytek firmy xxx. Tak trzymać! Specjalnie dla Ciebie, droga Natalio, skoczna piosenka z makabrycznym wątkiem. Wiem, że spodoba się rodzinie.
"There Was an Old Lady" narysował Simms Taback, a zaśpiewała Cindi Lauper. Gdy Mini Morris ze zdjęcia brnął przez (pod)warszawskie wertepy, Cindy własnie rozpoczynała karierę, tak intensywnie, że straciła głos. Odzyskała go rok później, w tym czasie do Służewa doprowadzono asfaltówkę. Chwilę później szłam już do starego budynku podstawówki, która znajdowała się za naszymi plecami, a chodziło do niej jeszcze pokolenie rodziców moich rówieśników. Wokół rosły kaczeńce...
Za naszych czasów kaczeńców nie było. Były mirabelki (podobno 'pełne ołowiu'), akacje, hydrofory, trzepaki, kiosk ruchu, w którym zaopatrywałam się w Świat Młodych, Płomyczek, potem Płomyk, Relax i zeszyty tematyczne, do których wklejało się naklejki. Następnie przyszedł czas na Razem. Tam czasem drukowano plakaty. Także Cindi, choć przyznam, że to Limahl podbił me serce. Nie wiedziałam jeszcze, że nie mam szans. Ze względu na Natalkę, nie powiem o czym śpiewała Cindi w jednej z niewielu jej piosenek, których czasem słuchałam zamiast Limahla. Było to She Bob. Sprawdźcie tu, pod linkiem, może też nie znaliście wtedy dobrze angielskiego.
Rozrzewniłam się, na wspominki mi się zebrało, a wszystko przez 141.
Dodam zatem już tylko, że There Was an Old Lady to stara absurdalna angielska rymowanka do ćwiczenia pamięci. Nagrywana i rysowana przez wielu. Prawie rok temu za swoją 'Old Lady' nagrodę Opera Prima dostał w Bolonii Jeremy Holmes. Pisałam o tym. Tu można przeczytać, także obejrzeć klip.
Poćwiczcie (specjalna wersja karaoke) i zapamiętajcie: koni jeść nie wolno!
Także innych zwierząt.
Taki z tego morał.
Gratulacje :-)
OdpowiedzUsuńDzięki!
OdpowiedzUsuńCzyżby to ferment szczęścia?
OdpowiedzUsuńGratulacje :) I trzymam kciuki
Od razu ferment (-)! Poruszenie (+)! :-)
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
OdpowiedzUsuńGratulacje! To 11 miejsce było niezwykle denerwujące ;)
OdpowiedzUsuńZorro! Byłyśmy sąsiadkami! Ja wprowadziłam się z rodzicami na Ursynów w 1978. Pierwsze bloki, niedaleko Megasamu. Dojezdżało do nas 192 bis :).
Pozdrawiam serdecznie
Kura
Kuro! Dzięki. Czy to zatem nie przypadek, że cię znalazłam w necie?! Choć wiesz, dla nas Ursynów to było wrogie miejsce, 'za Smródką'. A nad Smródkę mi chodzić nie wolno było, bo tam grasowali zboczeńcy. ;-) Wpomnienie Łukasza Kaniewskiego powinno ci być bliskie. O tu: http://znak-zorro-zo.blogspot.com/2010/04/czarodziejska-kura-ukasz-kaniewski.html
OdpowiedzUsuńTeż bawiłaś się prętami? ;-)
Super!:)
OdpowiedzUsuńGratulacje Zorro! ;-)
OdpowiedzUsuńNo to powodzenia:) Uwielbiam takie wspomnienia... choć nie moje, czuję, jakby moimi były właśnie!
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję Wam, stałe czytelniczki. :)
OdpowiedzUsuńI vice versa, jeśli można tak powiedzieć (ale raczej nie po polsku mi to wyszło ;-))
Zorro,
OdpowiedzUsuńa czy teraz też mamy głosować? Jak dalsza walka ma wyglądać? Bo Wiesz, moja komórka leży obok
;-)
Jesteś po prostu niezastąpiona! :D
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że w starciu z blogami o życiu i polityce, ZORROZA jest bez szans, zatem nie agituję do głosowania na Blog blogerów, choć oczywiście miło byłoby mi dostać chociaż kilka głosów, żeby nie było. :-) Najważniejsza część jednak odbywa się poza mną i Wami. Teraz czas Jerzego Stuhra. To on prześwieli 10 blogów z działu kulturze i wyłoni zwycięzcę.
GRATULUJĘ i trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńm.
Dziękuję!
OdpowiedzUsuńWspomnienia Łukasza Kaniewskiego bliskie są mnie, bowiem mieszkaliśmy na jednej ulicy przez 20 lat, choć zaprzyjaźniliśmy się dopiero po wyprowadzce z tejże. Ale, ale! W 1977 mieszkałam przez rok na Służewiu, w oczekiwaniu na zbudowanie Ursynowa. Niestety nie pamiętam tego pięknego mini morrisa, ale zapytam mamę, czy nie parkował czasem koło jej lśniącego garbusa. ;-)
OdpowiedzUsuń