sobota, 12 marca 2011

KRÓL ERLBRUCH

Jestem jedną z tych wariatek, które kupują za grube pieniądze przeterminowany kalendarz tylko dlatego, że ilustrował go Wolf Erlbruch.  Tylko dlatego, że występują w nich zwierzęta.   Tylko dlatego, żeby go mieć i popatrzeć sobie od czasu do czasu.  Taka przypadłość.  Pogodziłam się z tym.

Erlbruch urodził się i mieszka w Wuppertalu. Tak jak choreografka Pina Bausch.  Tak jak niemiecki reżyser  młodego pokolenia Tom Tykwer (Biegnij, Lola, biegnij, Księżniczka i wojownik). Ma nad Tomem Tykwerem  i Piną Bausch tę przewagę, że lepiej rysuje (oni słabo). Gorszy jest w robieniu filmów (których nie robi), tańcu (tańczy rzadko) oraz w tym, że żadna Wikipedia (ni polska, ni angielska, ni niemiecka) nie wymienia go pośród 'ważnych osób urodzonych w Wuppertalu'.   Dziwi mnie to, zważywszy na fakt, że wydaje go wuppertalskie wydawnictwo Hammer Verlag, wykłada na wuppertalskim Uniwersytecie i jest inspiracją dla zastępów innych ilustatorów.

Erlbruch ma charakterystyczny styl - rysunek połączony z kolażem.  Całość stonowana, dążąca do monochromatyczności.  Nie jest to estetyka, którą ochoczo podchwytuje publika w Polsce, bo doskonale wpisuje się w stereotyp tego, 'czego dzieci nie lubią' (bo wolą kolor).  Często także w swoich autorskich książkach nawiązuje do tematów na pograniczu świata dzieci i dorosłych.   Filozofujący artysta.

Polska miała szansę poznać Wolfa Erlbrucha dzięki wydawnictwu Hokus-Pokus.
Autorskie książki: Wielkie pytanie, Straszna piątka, Gęś, śmierć i tulipan, a także rzeczy, do których przygotował ilustracje:  Stworzenie (autor Bart Moeyaert), O małym krecie, który chciał wiedzieć, kto mu narobił na głowę (autor: Werner Holzwarth).  No i ostatnio wydana Król i morze z tekstem Heinza Janischa.



Król i pies
- Siad! Na miejsce! Do mnie! - krzyczał Król. - Jestem twoim królem!
- Do nogi! Stój! Smycz! - krzyczał Król.
A potem sam pobiegł za psem.

Uwielbiam lakoniczność i sposób pointowania opowiastek. Nie wyobrażam sobie do nich innych ilustracji, ale to zapewne wypadkowa niedostatków mych.  A może to doskonałe połączenie obrazu i słowa?  Może własnie Erlbruchowi w swoim pozornym minimalnizmie udaje się osiągnąć to, czego inni nie potrafią powołując do życia twory bardziej skomplikowane i wielopiętrowe?  Podoba mi się także fakt, że w zależności od dnia, nastroju i godziny umieszczam siebie po różnych stronach - raz jestem Królem, innym razem lub w innej odsłonie Królem jest mój ośmioletni syn, który w marzy o zawładnięciu światem.

Król i pszczoła
- Idź precz! - wołał Król i próbował
odpędzić pszczołę od swojego kwiatu.
- Jestem tutaj królem! - krzyczał Król.
- Ja też - odrzekła pszczoła i użądliła go.


To książka do wielokrotnego czytania i na wiele lat.  Nie przeterminowuje się, jest ponadczasowa.  Dobra na prezent dla malucha, znakomita dla dojrzałego wielbiciela sztuki obrazowania.  Wielopłaszczynowa, dowcipna, otwarta.



Książka bierze udział w konkursie Przecinek i kropka.  

Król i morze
Heinz Janisch
il. Wolf Erlbruch
tłumaczenie: Maria Borzęcka
format:  22 x 16 cm
wydawnictwo Hokus Pokus 2010


Wydawnictwu dziękuję za udostępnienie tytułu.

Erlbrucha polecałam wcześniej. Gęś, śmierć i tulipan przeczytał w Bajkonurze Jarek Fliciński.   Straszną piątkę Stanisława Celińska.

7 komentarzy:

  1. W temacie "ochoczego podchwytywania" estetyki Erlbrucha: w przedszkolu moich dzieci udało mi się namówić Panie na zakup 4 sztuk "Wielkiego pytania" :) - dla każdej grupy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zorro,
    bardzo podobają mi się Twoje przypadłości. Dlatego jestem stałą fanką Twojego bloga ;-) Dodam jeszcze, że to iż piszesz jak są czytane i odbierane książki przez Twoje dzieci, czyni ten blog bardzo wiarygodnym. Poza tym lubię Twoją refleksję nad wieloma sprawami ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. @poza rozkładem: nie ma to jak 'praca u podstaw'. :-)
    @niespa: w tym miejscu brakuje mi pomysłów na emotikon.

    OdpowiedzUsuń
  4. I ja też go kocham (Wolfa) i dlatego wydaję :) Będzie dodruk kreta z kupą na głowie niebawem, a za jakiś czas kolejne książki. Cieszę się, że Król się spodobał i cieszę się, że dzięki nominacji w konkursie Przecinek i kropka (która mnie zupełnie zaskoczyła) ma szansę ujrzeć go więcej osób, inaczej znika na półkach ale nie z półek niestety... Niech żyje Król :)

    OdpowiedzUsuń

Rozmawiajmy! :)