piątek, 8 kwietnia 2011

SŁONIĄTKO 1: CICHOWSKA



Ostatnie bolońskie wyróżnienie - Słoniątko.  Kategoria Opera Prima, czyli debiut.  Ostatnie, ale za to w dwóch odsłonach, które zrównoważą tę kolejność.  Odsłona pierwsza:  Gabriela Cichowska, rocznik 1984.  Urodziła się w Rzeszowie, studiuje na ASP w Krakowie (Grafika).  Autorka ilustracji do wyróżnionej w Bolonii książki z tekstem Adama Jaromira.

Jestem...
z natury blondynką
z wykształcenia magistrem sztuki*
z powołania artystą
..................................................
* dokładnie: aspirantem na mgr.

Urodziłam się... 
po to, aby upiększać ten świat.

Rzeszów... 
to rodzina.
Moje życie aktualnie jest wystawiane na trzech scenach:  Kraków - Rzeszów - Łódź.
Od czasu do czasu gubię się w tym trójkącie bermudzkim.

Dzieciństwo... 
to lalka Malwinka, której z miłości... urwałam rękę.

Lubię... 
dobre jedzenie, książki kucharskie, gadżety kuchenne, zapakowywać pięknie prezenty, robić innym miłe niespodzianki.

Pamiętam... 
park w Łańcucie.  Do dziś jestem przekonana, że to właśnie tam znajduje się wejście do Tajemniczego Ogrodu, i nadal, z cierpliwością wypatruję przyjaznego rudzika, którz wskaże mi klucz.

Fascynują mnie... 
nieznane smaki, barwy, zapachy. 
Podróże.

Inspiruje mnie... 
nieomal wszystko.

Kolor... 
zdecydowanie mysi.

Książka... 
Un lion à Paris Beatrice Alemagna i Królewstwo dziewczynki Iwony Chmielewskiej, w które zostałam wtajemniczona w Bolonii.

Zwierzęta... 
Misie. 
O miękkim futerku i ostrym pazurze.  Grube, niezdarne, melancholijne.





Mój zawód... 
Nie mam i nigdy mieć nie chciałam. 
Na zawodzie można się zawieść. Na powołaniu - nie. 
Jeśli o nie chodzi... Jestem artystą.

Dzieci lubią... misie. 
Misie lubią dzieci. 
(A ja lubię i te i te).

Ilustracja dla dzieci to
... piękna ilustracja.
W końcu kształtujemy nią poczucie estetyki. Idealnie, gdy łączy się z równie udaną typografią.


Malarstwo... 
Piękne w galerii. 
Poza tym... brudna sprawa.



Najważniejsze...
w tej chwili: dobrnąć do końca, ukończyć studia i stworzyć sobie odpowiednie warunki do pracy.

Słoniątko... 
Debiut, z którego jestem naprawde dumna. 
Cieszy mnie, że moje ilustracje ukazały się w tak pięknym opracowaniu graficznym. Bez Doroty Nowackiej ani mowy o bolońskim wyróżnieniu.



Adam Jaromir... 
niespokojny, życzliwy duch, kipiący od pomysłów, wymagający, pracujący 24/7.

Bolonia...
to wielkie przeżycie dla początkującego ilustratora. Bezlik ambitnych wydawnictw, tysiące onieśmielających książek. Bładząc w tym labiryncie, nierzadko potyka się człowiek o ilustracje,które są idealną realizacją "własnych", jeszcze nieujawnionych pomysłow. 
Czyżby wszystko już zostało narysowane?

Nagroda...
 
"A tu dla Pani orzeszek."
Wyróżnienie, które otrzymałam w Bolonii, to oczywiście więcej niż "A tu dla Pani orzeszek." Plany wydawnicze, które dotychczas kreśliłam ołówkiem, nabrały dzięki niemu konkretnej formy.

foto dzięki uprzejmości autorów


Teraz...
 
Praca dyplomowa.

Potem... 
praca nad książką o Korczaku, wraz z Adamem Jaromirem. Reszta top secret.

©Gabriela Cichowska
©Monika Obuchow

Zapraszam na stronę artystki. Świetna.

Przypomnę jeszcze, jak wyróżnienie motywowało jury w Bolonii:

Sustained by masterly graphic technique that has tapped into a wealth of cultures, the book tells its story as a child would: ready to take everything on board and assign it a place in a sort of “Dawn of Creation” world. Behind this light-hearted approach, however, lies the more serious attempt to rekindle and renew the age-old animal fables from Phaedrus and Aesop to La Fontaine. The stories also celebrate the city as seen through a child’s eyes: a graphic invention of multiple lines and intersections, bridges, trains and roads. The book is a light-hearted but serious tribute to the mystery of childhood perception in those years when everything is larger or smaller than life. It is as if, imbued with a sense of sheer happiness, the two artists had Gulliver by their side to show them the way.

Czyli w skrócie:
- spojrzenie oczami dziecka,
- uwspółcześniona wersja bajki ezopowej,
- miasto, widziane oczami dziecka,

Dwójka artystów, których w podróż do krainy dziecięcej zabrał Guliwer.

9 komentarzy:

  1. Rzeczywiście coś w nich jest! Przede wszystkim pobudziły moją wyobraźnię, a o to w ilustracji przecież chodzi. Lubię też grę z czytelnikiem- zabawę w spostrzegawczość; znalazłam. Pani Gabrysi życzę nieustającego zadziwienia światem (także i tym na papierze )! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta książka to ułamek możliwości ilustratorki. Naprawdę wciągająca była dla mnie strona internetowa. Dobrze, że jest (bo jeszcze niedawno nie było). :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie prześledziłam stronę :)
    Wywiad równie świetny. Jak zawsze.

    Zafrapował mnie "trójkąt barmudzki", a zwłaszcza jego ostatni "wierzchołek" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozumiem, że chciałabyś się dowiedzieć, co Pani Gabriela robi w Łodzi? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. No pewnie, ale postaram się ją dopaść przez namiary kontaktowe na stronie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pani kochana, ale to wszystko takie szaro-bure i różowe!

    OdpowiedzUsuń
  7. A nie, w dziale malarstwo jest czerwony. To biorę:))

    A poważnie, Słoniątko jest bardzo dobre. Do postawienie Na półce w kategorii graficznej z "NICzym", prawda?
    I brawo dla Muchomora za odważny rozmiar!

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratuluję!
    Zlinkowana strona faktycznie jest świetna :)

    OdpowiedzUsuń

Rozmawiajmy! :)