Thé Tjong-Khing urodzony w 1933 roku w chińskiej rodzinie w Indonezji. Mieszka i pracuje w Holandii. W zeszłym roku został laureatem nagrody Maxa Velthuijsa, ustanowionej w 2006 roku przez ówczesną minister edukacji.
Fakt, że tworzy książki obrazkowe, czyli picturebooks, zdaje się być naturalnym następstwem jego życia: Chińczyk w Indonezji, emigrant w Holandii, miłośnik (i autor) komiksów. Motyw pozajęzykowego pozorumiewania się obrazem przewija się przez całą jego twórczość. Polecam ciekawy program telewizji francuskiej (1972 rok), w którym jako jeden z trzech rysuje fikcyjny komiks na żywo. Jak podkreśla narrator to jedyny sposób na porozumienie trzech twórców, którzy nie mówią po francusku. Dostrzegam w tym pewną dozę humoru, bo nie sztuką jest ''nie mówić po francusku''. W programie Du tac au tac oprócz Thé Tjong-Khinga "nie mówią po francusku" Włoch, Guido Crepax oraz Hiszpan, Esteban Maroto. A TAK bohater dzisiejszego wpisu radzi sobie z wyzwaniami rzucanymi przez współczesne dzieci. Ukryte pod ''TAK". W tym momencie przewrotnie dam także wywiad z Thé Tjong-Khingiem po niderlandzku. Obraz powie wiele: człowiek o dużym poczuciu humoru.
W Polsce wydano jedną jego książkę i nie było jej w powyższym nagraniu. Gdzie jest tort? to pierwsza z trylogii, którą pozwolę sobie nazwać na potrzeby bloga niewyrafinowanym Dzieje tortu. Napisana w 2004 roku, wydana w Polsce w 2008.
A na świecie...
Część druga.
W Niemczech Picknick mit Torte, książka prezentowana w tym roku przez Niemców na Warszawskich Targach Książki.
Część trzecia...
W krajach ościennych Verjaardag met taart lub inaczej La fête d'anniversaire, czyli Tort urodzinowy, gdyby u nas wydano. 2010 rok.
* * *
Polski Tort już zjedli, zmietli z księgarń, wyczyścili półki, więc upolowanie go nie będzie proste. Ale nie martwcie się, podobno wkrótce dodruk.
Spadnie, czy nie? |
Dlaczego ma zabandażowany nos? |
Skąd ta rozpacz? |
Wszystkim, którym zawiłości azjatyckiej kultury mieszają w głowie wyjaśniam: autor ma nazwisko Thé.
Gdzie jest tort?
Thé Tjong-Khing
format 24,5 x 28,5
stron 32
okładka twarda
wydawnictwo EneDueRabe 2008
Najbardziej z okładki tortu lubię, że książka jest PRZETŁUMACZONA na 16 języków :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że pokazujesz, widziałam cosik w relacji z targów. Pewnie jak znajdziemy, to bez względu na język upolujemy. Może być najbardziej obcojęzyczny ;) Jakoś damy radę.
No właśnie miałam też o tym napisać, ale zapomniałam. ;) PRZETŁUMACZONA. Niezła fucha. :D
OdpowiedzUsuńa bo takie myślenie schematami - jak zagraniczna to trzeba PRZETŁUMACZYĆ ;-)))))
OdpowiedzUsuńZnamy Gdzie jest tort? Mamy go od pół roku, ale Nutka woli zdecydowanie Miasteczko Mamoko ;-) Dlaczego? Nie wiem. Możliwe, że Gdzie jest tort? jest trochę za łatwy. Z Miasteczka Mamoko też powoli wyrasta, ale z sentymentu wraca od czasu do czasu. W szukanie i odnajdywanie, znajdywanie i nazywanie bawimy się teraz w książkach do nauki angielskiego zrobionych tak jak w/w pozycje ;-)
OdpowiedzUsuńA jakich to?
OdpowiedzUsuńMamy taką ksiażkę, dostałyśmy w prezencie, 1001 Things to Spot at Christmas Alexa Frith'a, ilustrowaną przez Teri Gower. Oczywiście jest to ksiażka w większej mierze do nauki angielskiego -liczenie, nowe słówka. No i muszę powiedzieć, że działa. Do tematyki świątecznej zaglądamy przez cały rok. Mikołaj, prezenty itd. dobrze się Nutce kojarzą ;-)
OdpowiedzUsuńJa jestem bardzo ciekawa, jak będzie brzmiał polski tytuł kolejnych części. Bo mam część drugą "po angielsku" (Where is the cake now).
OdpowiedzUsuńNasza rodzina zdecydowanie preferuje torty i ponad Mamoko je ceni.