Megaohydna i Maksiszpetna wróciły od fryzjera... Po drodze kupiły sobie książkę, w której nie ma morału, historia też jest właściwie mocno potargana, bohaterowie przypadkowi, a całość wygląda na zabawę czystej wody. Panie i panowie, książka obrazkowa w całej krasie rozrywkowej.
Mój dom powstał 12 lat temu. Wyobrażacie to sobie? 12 lat temu, gdyby Ktoś przyszedł do Kogoś w Polsce i chciał wydać Coś Takiego, to Ten Ktoś by się popukał w głowę mocno i Tego Kogoś poprosił o opuszczenie lokalu razem z Tymi Bzdetami (pozostając w stylistyce polskiego tłumaczenia książki). Mój dom jest absolutnie od czapy.
Delphine Durand ma styl. Na mój prywatny użytek nazywam go ''bad-stupid-monster style''. Po polsku nie brzmi już tak dobrze. Styl to w ogóle fajna rzecz, coś na kształt twórczego charakteru. Artystyczny kręgosłup. Czasem działa jednak jak kaganiec. Charakterem nie do podrobienia cieszy się zapewne Lauren Child, autorka bratersko-siostrzanej pary - Charlie / Lola. Sęk w tym, że cokolwiek rysuje Lauren i tak jest Charliem (lub Lolą). Zatem zilustrowała Clarence Bean. - Lola! - radośnie skonstatowała moja córka (prywatnie wielbicielka Loli). Fakt, ta ilustatorka nic innego narysować nie potrafi. Zabrała się także za Alicję w Krainie Czarów. Lola w roli Alicji? Tego już za wiele. Wracając do DD - ona także snuje opowieści podobnego sznytu: epizodziki z żywota obłych nieruchawych ludziozwierzów, wytrząśnięte z osobistego szkicownika, zmieniają się tylko tytuły. Na szczęście w jej zasobach stworów w brud, więc z rzadka trafia się na dokładnie tego samego osobnika.
Pisałam już o takim, któremu humor nie dopisywał, nie pisałam o tych, którzy zamieszkują Cuckooville, wspominałam o tych z Mojego domu, gdy mówili jeszcze po angielsku, a teraz Wam powiem, że po tym domu przyszedł jeszcze jeden dom - dom Jill, czyli The House That Jill Built Phyllis Root. Opowieść o gościach i kolejnych dobudówkach dla potrzebujących. A miało być tak cicho i spokojnie...
Po więcej różności najlepiej udać się do źródła, czyli bloga DD.
Мой дом wyszedł dwa lata temu także w Rosji. W grudniu zeszłego roku ДЕЛЬФИНА ДЮРАН pojawiła się na moskiewskim festiwalu NON/FICTION. Relację na blogu artystki polecam, szczególnie z uwagi na stronę zdjęciową. Po niej ogarnie Was zazdrość. Oczywiście nie wyrzucam wydawnictwu braku aktywności ''w tym kierunku'', bo domyślam się mgliście, ile kosztowałaby taka wizyta i taka wystawa i zdaję sobię sprawę, że mało kogo byłoby na nią stać. Realizacja w każdym razie pierwsza klasa. Zazdroszczę także dlatego, że targi wyglądają (zdalnie) całkiem interesująco. International Fair for high-quality fiction and non-fiction. W zeszłym roku miały 13 odsłonę. The Fair embraces diversity in the world of new-wave literature, providing an alternative to the mass market culture and introducing the public to a broad spectrum of intellectual achievements of the recent years. Alternatywa dla masowej produkcji.
Na marginesie, ciekawostka: rosyjski wydawca określił wiek odbiorcy na 7+. Przed czym chciał ochronić młodszych?
Na marginesie, ciekawostka: rosyjski wydawca określił wiek odbiorcy na 7+. Przed czym chciał ochronić młodszych?
Mój dom mógłby być trochę większy (a nie jest nawet w wersji oryginalnej). Chociażby po to, żeby mieć gdzie rysować stwory "monsteropodobne" - maksiszpetne i megaohydne. 20 cm to rozmiar, który mieści się do plecaczka, ale to za mało, żeby wszyscy mieszkańcy mogli rozwinąć skrzydła. Takie to ograniczenia małego metrażu. Wiem coś o tym.
Mój dom
Delphine Durand
wyd. Entliczek 2012
okładka twarda
format 20 x 20 cm
Wydawnictwu dziękuję za udostępnienie egzemplarza.
PS. Mój dom podobno był na warsztacie animatorów ze studia Baestart. Informowała o tym w 2007 Delphine Durand. Niestety - cisza!
no to klops, teraz muszę zakupić i troszkę "przestraszyć" trzylatkę :) dziękuję za inspiracje
OdpowiedzUsuńŚwietna na z otwieranymi okienkami!
OdpowiedzUsuńAleż cudna wystawa moskiewska!
OdpowiedzUsuń