wtorek, 18 grudnia 2012

ZIMA



W Warszawie napadało. Po krótkiej zapaści zima pełną gębą. Zatem wyciągnęłam sanki, na których mój ojciec wykaligrafował trzydzieści lat temu MONIKA OBUCHOW kl. I e i na górkę tarzając się po drodze udaliśmy się radośnie (przywdziałam w tym celu nawet kombinezon). A przecież to dopiero początek. Jeszcze biegówki (i przynajmniej okoliczny lasek), jeszcze łyżwy (trzeba doczekać aż woda w Wilanowie zamarznie).  
Więc prosimy:

Ciotko Odwilż, niecnoto,
nie zamieniaj śniegu w błoto!

Wieczorem lektura stawiająca kropkę nad ZiMOWYM "i", Zimowa wyprawa Ollego Elsy Beskow (1874-1953). Uroczy staroć, przetłumaczony w 2011 roku przez Katarzynę Skalską. Staroć nie byle jaki, bo z 1907 roku.  Łyżwy wtedy inne były, narty zdecydowanie także, i choć sanki znalazłyby się podobne, mówią, że śnieg już na mur-beton nie ten sam (jak to "przed wojną").  To były czasy, gdy dzieci wysyłało się do lasu na cały dzień z kanapkami w kieszeniach, bez śniadania i telefonu, by stykały się z magią dzieciństwa.  Dziś tego typu praktyki transcendentne zgłoszone byłyby odpowiednim jednostkom, szczególnie po finalnych opowieściach o rzekomym spotkaniu z "Wujkiem Szronem" i "Ciotką Odwilżą".



Kolejna książka pięknie wprowadzająca (wraz ze śniegiem) w klimat oczekiwania.  A na co, to zależy od przekonań.



Elsa Beskow
tłum. Katarzyna Skalska
oprawa twarda
format 22 x 27,5 cm
wyd. Zakamarki 2011






Wydawnictwu dziękuję za udostępnienie książki.

8 komentarzy:

  1. Pani Zorro - dziękuję - znów będę stała w kolejce po odbiór książki. Magia dzieciństwa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak. Pięknie ujęta magia dzieciństwa.

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas śniegu brak... Książki zimowo-Mikołajowe wyciągnięte w sierpniu...
    A lodowisko w Manufakturze...
    W ramach oczekiwania mielimy mak :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zatem śniegu takiego, jak w Wwie wam życzę i wszystkiego, co dzieci cieszy. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Niby zima, a w Poznaniu śniegu ni ma. :) Niektórzy lepią pierniki, ja - raczej durnia bez przerwy. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. My też jesteśmy już po lekturze "Zimowej wyprawy Ollego" i w ogóle w klimacie nieco szwedzko-bullerbynowskim.
    Śnieg taki sobie, w poniedziałek pięciolatek poszedł grać w piłkę z kolegą z czwartej klasy, rówieśnicy nie byli chętni na futbol zimą.
    Mój fiacik-gracik stoi na parkingu od tygodnia nie ruszany i na nim nieco śniegu leży! Ale mrozi, tak.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mrozi, mrozi ;)
    Najlepszość, zimowości i świąteczności :) Dla wszystkich

    OdpowiedzUsuń
  8. To życzę, żeby wam dosypało!

    OdpowiedzUsuń

Rozmawiajmy! :)