środa, 10 grudnia 2014

NIE WIDZĘ PRZESZKÓD

Pamięć mam słabą, dowcipów nie pamiętam. Prócz tych kilku, które sprowadzone do chwytliwego grepsu dźwięczą w mózgu, gdy przyjdzie na nie pora. I tak mottem stał się słaby skądinąd, ale jakże życiowy dialog między ślepymi końmi.

- Myślisz, że wygramy Wielką Pardubicką?
- Nie widzę przeszkód.




Dla takiego konia jak ja nigdy nowych wyzwań, nigdy. Taki koń jak ja pewnego dnia pomyślał, że zbuduje stajnię dla źrebaków, a że nie jest skąpy, nie tylko tych jego, ale innych, tych wszystkich, które nawet nie wiadomo kiedy się spostrzegły, że stoją w chlewie. Takie Centrum Kultury dla Ślepych na Konsumpcję Koni. Albo tych, co widzą, że nie samym sianem człowiek koń żyje.

Była nadzieja, że ten nasz koń, bo jestem już poniekąd wasza w tej opowieści, razem ze swoim towarzyszem koniem kolegą, a właściwie koleżanką, zaraz zaraz, wróć: była nadzieja, że ten nasz koń ta nasza klacz, bo jestem już poniekąd wasza w tej opowieści, razem ze swoim towarzyszem koniem kolegą, a właściwie koleżanką, zaraz zaraz, wróć. swoją koleżanką zorganizuje namiastkę takiej stajni w jednym z warszawskich teatrów. Ale teatr nie chciał u siebie ślepych koni, męskich czy żeńskich, nie. 

Gdyby klacz nie była ślepa, dostrzegłaby to od razu, ale ona ślepo wierzyła, już snuła plany, wielką tę stajnię widziała, Szwedzi jej plany rysowali. No i tej gonitwy nie wygrała. Jednak sezon wyścigowy w toku.

Ja, wasz ślepy koń widzę, że Ministerstwo Dzieci to miejsce, którego nie ma jeszcze tylko przez przypadek. Zgarniam wszystkie ślepe konie i wygrywamy Pardubicką, ba, cały sezon. Trzymajcie kopyta! Biegniemy.

8 komentarzy:

Rozmawiajmy! :)