Jakiś czas temu serię tę wyśledziła Lunatica. Szkoła rysowania Sachiko Umoto (兎本 幸子). A że lubię japońskie, a już totalnie rozrzewnia mnie kana, oczywiście miałam tę autorkę na oku. Mimo wszystko lepiej ją kupić po angielsku i oto jest:
Illustration School - Let's Draw Cute Animals. Zdecydowaliśmy się na 'miłe zwierzątka', choć byli także 'szczęśliwi ludzie' oraz 'rośliny i stworzonka'. Niedawno Sachiko wydała czwartą książkę z serii, o kolorach. Jest także autorką dwóch poradników z cyklu rysowaniu ołówkiem.
To bardzo ładna książka - prosta i bezpretensjonalna. W zasadzie nie wiem, komu bardziej ją polecać - starszym dzieciom, które chcą odskoczni od tego, co już umieją, czy też starym rodzicom, którzy nie zdążyli się nauczyć rysować, a ciągle muszą. Na okładce napisano: This book is perfect for artists and crafters of all skill levels [...]. Tak więc jeśli chcecie rysować japońskie zwierzaczki, to poradnik dla was, dla każdego: artystów, rzemieślników i przymuszonych odtwórców. Mojego syna wciągnęło: pochwycił Illustration School i oddalił się do swojego pokoju (taki spontan rzadko mu się zdarza). Wyszedł po kilku chwilach zadowolony: Zobacz, mamo, jaką k o b r ę narysowałem. To istotny sygnał - obrazki i instrukcje do nich nie są frustrujące - można bez problemu narysować kobropodobną kobrę lub pieskowatego pieska. Też się skusiłam...
W samej książce też można dorysowywać lub kolorować. Jest na to miejsce, jeśli wam nie szkoda. Jeszcze jedna uwaga: nie przeszkadza nieznajomość języka, mój ośmiolatek przecież po angielsku nie czyta, a jaką kobrę wyprodukował!
Sachiko Umoto ukończyła tokijską szkołę artystyczną (malarstwo olejne), pracuje jako ilustratorka i animatorka, współpracuje także przy grach komputerowych. Prowadzi bloga, z którego wynika, że jest w 27 tygodniu ciąży (bliźnięta!). Tu można zobaczyć, jak rysuje. Ciekawych rzeczy można się także dowiedzieć, dzięki google translate. 兎 = królik, 本 = to, 幸 = majątek, 子 = dzieci, a majątek+dzieci (幸子) = Sachiko. Na japońskim amazonie kupicie zatem książki "Tego królika Sachiko".
rysunek ze strony Think It |
Illustration School
Let's Draw Cute Animals
Sachiko Umoto
(兎本 幸子, a raczej 幸子 兎本)
(兎本 幸子, a raczej 幸子 兎本)
wyd. Quarry Books
stron 112
format 16 x 20
To nie malujecie w (anty)kolorowankach? To przecież najprzyjemniejsze - pomazać w jakimś grubaśnym tomisku. Kobra świetna :) Psiaki - rozumiem - są Twoje? Przy dzieciach można się nieźle podszkolić w rysowaniu :)
OdpowiedzUsuńAleż nie napisałam, że nie. ;-) Chodzi o to, że książka nie wymaga bezpośredniej interakcji z samą sobą, choć jest na to mały margines (niekoniecznie do wykorzystania). Nasz problem jest następujący: KTO ma rysować w takiej (anty)kolorowance? Powinnam kupować po dwa egzemplarze. Jeden do (całkowitego) zamazania. A ponieważ tego nie robię, dwulatka musi się zadowolić innymi kartkami.
OdpowiedzUsuńAha, psiaki moje, w tym ten pierwszy, zając. ;)
OdpowiedzUsuńHm... u nas dziecko jedno, ale też trzy sztuki bardzo chętne do rysowania :)
OdpowiedzUsuńŚwietna pozycja. MatkoZorro, jak zawsze - znalazłaś, pokazałaś i chce się mieć...
OdpowiedzUsuńA co do antykolorowanek - mnie jednak szkoda, bo się przydają i może przydadzą "potomności". Najczęściej kseruję dzieciom, to co na mają ochotę...
:-)
OdpowiedzUsuńJak się ma więcej niż jedno dziecko, to trzeba kserować. ;-) Także, jeśli dzieci mają więcej niż 18 lat...
A ja tu wpadłam, żeby podrzucić właśnie w temacie kolorowanek, może jeszcze nie znacie? Moje targowe odkrycie: http://www.myslanki.pl/ Jeszcze nie testowałam na żywym organizmie, ale już na półce :D Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMyślanki do mnie idą.
OdpowiedzUsuń