Już jutro medal IBBY za całkoształt twórczości w dziedzinie ilustracji odbierze Krystyna Lipka-Sztarbałło, autorka mojej ulubionej i wielce dla mnie znaczącej książki Nie wiem kto (ilustracje do tekstu Danuty Wawiłow), "produkt aktualnie niedostępny", gdyż powstał u zarania dziejów XXI-wiecznej ilustrowanej książki dla dzieci. 2004 rok.
Ciężkie to były czasy, powiadam Wam, trudno było znaleźć coś dobrego. Do czytania to jeszcze może, ale do oglądania to już w ogóle. No, więc pewnego dnia wybrałam się na poszukiwania... i znalazłam... i moja bezdzietna przyjaciółka, powiedziała... że to nie dla dzieci (bo takie bure)! To samo powiedziano wtedy w Gdańskim Wydawnictwie Psychologicznym, więc redaktorka odpowiedzialna za zamówienie została zwolniona, a cały nakład miał pójść na przemiał. O. Takie to były czasy.
Zatem między innymi dzięki Nie wiem kto, teraz można stracić głowę i kieszonkowe (na przykład na najnowszą książę K.L-Sz - Dokąd iść? Mapy mówią do nas), a ja w ogóle zawodowo zajęłam się książką dla dzieci. Kłótnia z przyjaciółką i przewrót w wydawnictwie nie pozostały bez echa.
O tym i o innych sprawach niebawem na ZORROBLOGU, a tymczasem przedsmak jeno. Fragment rozmowy z laureatką.
- Z okazji przyznania Tobie medalu za całokształt twórczości, IBBY przywołało ilustracje do Przygód Sindbada Żeglarza. Co czujesz, widząc je w takim kontekście? Mam wrażenie, że sama jesteś takim Sindbadem...
Co czuję? Zaskoczenie! To początki mojej pracy ilustratorskiej. Przygody Sindbada Żeglarza Bolesława Leśmiana jest pierwszą książką, w której pozwolono mi być interpretatorem. Wydawca pragnął mieć coś niedrogiego, w formacie a5. Moja propozycja, aby była to książka czarno-biała, sprzyjała założeniom. Dlaczego czarno-biała? Chciałam odczarować jej konwencjonalną bajkowość, przeszeregować, wyjmując z zestawu lektur dzieci młodszych. Praca nad niezwykłą opowieścią o dojrzewaniu emocjonalnym korespondowała z moimi doświadczeniami rodzinnymi. Byliśmy świeżo po wypierzaniu się naszej latorośli... Przyjęte przez wydawcę założenia dały szanse na umieszczenie w książce dużej ilości ilustracji , a to pozwoliło na zrytmizowanie całej opowieści. Zgodnie z kompozycją literacką mogłam zwrócić uwagę na powtarzalność pewnych sytuacji. Powtarzalność jako element muzyczny czy typograficzny stanowi o strukturze utworu, jako element ilustratorski nie będący ozdobnikiem staje się formą dialogu z czytelnikiem. Mam sentyment do tej pracy - dała mi poczucie współtworzenia wypowiedzi. A warsztatowo? Dalej ulegam fascynacjom u źródeł. Podróże po historii czy kulturach narodowych to wielka przygoda. Moja interpretacja plastyczna? No cóż dzisiaj być może próbowałabym przekazać to inaczej. Patrząc na ilustracje do Sindbada widzę w niektórych miejscach już dawno pożegnane sympatie do Aubrey’a Beardsley, tak modnego w późnych latach 70. No i kreska też jakby z estetyki lat 70. - tępa, określająca plamę waloru czy koloru (narzędzie kreślarskie). Charakterystyczna dla komiksu z tamtych lat, mimo nienajlepszej jakości papieru i druku, stanowiła gwarancje czytelnego rysunku. Niestety i wtedy, i teraz jest dla mnie porażką, przypomina o polu nieprzepracowanym. Mój bagaż z lat 70. nieustanie daje znać o sobie. Skłonność do budowania przekazów metaforycznych, czerpanie z realizmu, kompozycje przyciasne angażujące całą przestrzeń jakby w kadrze zoomu krótkowidza, to reminiscencje często powracające bez mojej woli... Natomiast dalej jestem zafascynowana szarością – jej utajonym niekrzykliwym bogactwem wynikającym z narzędzi: pędzel kontra ołówek czy piórko, plama kontra linia, czerń farby zderzona z czernią tuszu, skala otwarć na biel, gra pozytyw/negatyw . To skrajne rozwiązania które zapalają i gaszą światło – odbite…
Ciąg dalszy nastąpi...
©Krystyna Lipka-Sztarbałło
©Monika Obuchow
Przygody Sindbada Żeglarza Bolesław Leśmian wyd. Prószyński i S-ka 2008 |
czekam na ciąg dalszy ...Z NIECIERPLIWOŚCIĄ oczywiście
OdpowiedzUsuńJak pięknie :) Mogłabym słuchać/czytać godzinami.
OdpowiedzUsuńNie mogę teraz czytać wywiadu, bo słucham o dziecięcych kryminałach w dwójce, ale muszę napisać, że "Nie wiem kto?" było także u nas jedną z pierwszych książek dla dzieci (tzn. dziecka rocznik 2003;)
OdpowiedzUsuńNiestety, nie ma jeszcze ciągu dalszego, ale mnie przypomniała się teoria bohaterki wywiadu "o zaskoczeniu" :)
OdpowiedzUsuńRozsiadłam się wygodnie, wzięłam niemowlę na lewą rękę, żeby je w tym czasie żywić, ale jednocześnie mieć prawą rękę wolną do przewijania w dół suwaka... a tu zaraz koniec wpisu. No, nic. Będę czekać na więcej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Asia vel Małe kruki
Ach tak! Zorro wspominała dzisiaj, żeby jej nie przeszkadzać;)
OdpowiedzUsuńCiąg dalszy 12 grudnia - zapraszam!
OdpowiedzUsuńO której?;)
OdpowiedzUsuń&(*^&%^$%&%^$$#
OdpowiedzUsuńNie poganiałam;)) Planowałam tydzień (zawsze mam nadzieję, że plany da się zrealizować;).
OdpowiedzUsuńPlany to utopia. :)
OdpowiedzUsuńNa zachętę dodałam podgląd do książki, o której mowa. Jutro więcej. Zapraszam!
Cały czas proszę o cierpliwość. Za to będzie na co czekać. Duża rzecz. :)
OdpowiedzUsuń