wtorek, 5 marca 2013

STRRRASZNA WIEDZA

Jeśli oskarżając biblioteki o kradzież i nawołując w związku z tym do ich zamknięcia Terry Deary chciał się wypromować, to się udało, bo przypomniała mi się seria, którą Egmont zaczął wydawać "na początku XXI wieku", albo nawet "pod koniec XX wieku" - Strrraszna historia.

Twórcy sięgnęli do prawdy, którą odkryto tak dawno, że nawet trudno wskazać autora.  Ładnie zwerbalizował ją za to Jan Komeński we wstępie do swojego elementarza Orbis Pictus, świat w obrazkach (1658), uważaną za pierwszą książkę obrazkową dla dzieci: "it is apparent, that children (even from their infancy almost) are delighted with Pictures, and willingly please their eyes with these lights". W tym samym akapicie anglojęzycznego wydania z 1728 roku tłumaczy, dlaczego zdecydował się połączyć słowa z obrazami: "To entice witty children to it, that they may not conceit a torment to be in the school, but dainty fare."

Zwabić do wiedzy dzieci w ten sposób można było od zawsze, lecą do obrazków jak muchy do miodu.  Terry'emu Dreary, dzięki pomysłowi na wplecenie w narrację ilustracji z dymkami udało się przemycić wiedzę, którą z trudem upycha się w szkole w ciągu kilku lat.  Nawet więcej, bowiem mottem całości jest "Tego w szkole nie uczą!"

Czego nie uczą?

Ze wstępu do tomu Ci okrutni Wikingowie:

Historia jest straszna. Zbyt straszna, zwłaszcza dla dorosłych. Po prostu ludzie z wiekiem się zmieniają. Stają się "cywilizowani", czyli za bardzo wydelikaceni.  Jedynie młodzi potrafią znaleźć przyjemność w odrobinie horroru... [...] 

Ta książka nie jest odpowiednia dla doroslych. Wciąż będą wykrzykiwać "Ojej!" i "Okropne!". Wtedy ze smutkiem na twarzy powiecie:  "Rzeczywiście okropne. Ale to jest strrraszna historia!".



Tak Deary zaprasza dzieci do zabawy w historię, która ma szansę przekształcić się w pasję.  Robi to niejako z zaskoczenia, przemycając atmosferę wiedzy tajemnej, do której dopuszcza dzieci w dowód zaufania i szacunku.  My wiemy, że historia jest tak straszna, że "r" by zabrakło, ale dopuszczając dzieci do quasi-tajemnej wiedzy, spraw, które podobno nawet dorosłym spędzają sen z oczu, sugerujemy, że może to być coś niezwykle fascynującego.  Dzieci, które interesują się historią, domeną dorosłych, właściwie same są już dorosłe. Przewrotne.

Serii, którą zapoczątkowano w 1993 roku od 2001 towarzyszy wyrastający z ducha Monty Pythona serial telewizyjny.  Podobne rzeczy robili u nas w latach 90. T-raperzy znad Wisły, czyli Grzegorz Wasowski i Sławomir Szczęśniak w programie KOC (Komiczny Odcinek Cykliczny).  Historię królów polskich spisano w książce PKP, czyli poczet Królów Polskich zilustrowanej przez Bohdana Butenkę, a wydanej przez wydawnictwo Muchomor.



Uwaga czytelniku!
Anglicy, naród wyspiarski, są przekonani, że w innych krajach niewiele się zdarza ciekawego. Nie zdziw się więc, że dla nich średniowiecze kończy się bitwą pod Bosworth, z początkiem panowania dynastii Tudorów, a odkrycie Ameryki przez Kolumba to tylko ciekawostka.

Deary ma także dystans do siebie, co zresztą pozwoliło polskim redaktorom wydania o II wojnie światowej umieścić na końcu książki swoistą erratę.  Polacy, podobno jako jedyni, dopisali także do "Strrrasznej historii" swoje dzieje. Autorkami są Małgorzata Fabianowska i Małgorzata Nesteruk, a ilustrował Jędrzej Łaniecki.  Niestety większość tytułów już niedostępna.  Angielską serię historyczną rysunkami w okrasił Martin Brown (niektóry Philip Reeve i Mike Phillips.


Poznajcie fakty i oceńcie sami!
[To okropne średniowiecze]
Pół żartem, pół serio.  Które pół, sami oceńcie.

Książki występują w dwóch odsłonach - czarno-białe tematyczne wydania kieszonkowe (13 x 20 cm) i kolorowe mieszanki  większych gabarytów, będące często tzw. rocznikami (Annuals), popularną formą zbiorowego zachwytu nad seriami dziecięcymi literatury angielskiej.  I tak wydany u nas pod tytułem Historyczny Miszmasz to Rocznik 2008.  Lekko podany zbiór faktów z wielu tomów.  Historyczny gulasz w ostrym sosie.



5 komentarzy:

  1. (...) Moje książki są w bibliotece i nie mam z tego ani grosza. W Skandynawii biblioteka odprowadza składkę i dostaje się tantiemy. U nas biblioteki się zamyka, są tak niedofinansowane, że o odprowadzaniu tantiem nie ma co mówić. Poza tym wiadomo: książki są tam za darmo. Z czego ma żyć pisarz? za Legalną Kulturą
    Ja ostatnio książkę pana Deary miałem w ręku, ale że rzecz miała miejsce w bibliotece, odłożyłem :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet kontestacja bywa u nas nieoryginalna.

    OdpowiedzUsuń
  3. A tak odchodząc od tematu kontestacji (??), to czy pan Deary (a właściwie jego książki), wart jest w ogóle polecenia? Mieliśmy coś o futbolu, ale specjalnie nie chwyciło :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To dobra zachęta do wgryzania się dalszego w historii meandry.

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas film o strrrrasznej historii był hitem pewnie z różnych względów dla każdego (wiek uczestników seansu jak leci 5, 9 , 32 i 35). Choć dzieci nie do końca zrozumiały humor wzorowany na telewizyjnych quizach tudzież programach o gotowaniu. Cóż, nie będę narzekać, że nie oglądają telewizji. O książce pojęcia nie miałam.

    OdpowiedzUsuń

Rozmawiajmy! :)