"Prawo i łaska" (1529) Lucas Cranach Starszy |
Książka ta wywołała w Polsce burzę. O ile burzą można nazwać te kilka podziemnych wybuchów, które słychać było krótko po wydaniu Książki wszystkich rzeczy w naszym kraju. Przeciwnicy zarzucali jej nieprawdziwy obraz Boga, zwolennicy zwracali uwagę na to, że Boga wynaturzył sam człowiek, i to dużo wcześniej.
Zdziwicie się (jakoż i ja), że zacznę cytatem z lipcowego „Twojego stylu" (podróże kształcą):
Mój ojciec mawiał: „Pycha przed upadkiem chodzi". Miał zresztą niezliczoną ilość porzekadeł wziętych głównie z Pisma Świętego, z Księgi Mądrości Salomona. Specjalnie lubił: „Kobieta piękna i głupia jest jak złoty kolec w pysku świni". W dość niezrozumiały sposób wyrażenie „Poznasz Chrystusa Pana!" było straszliwą groźbą. Oczywiście nie tyle porzekadłem, co zasadą było: „Bądźcie doskonałymi, jako i Pan wasz w niebieskich doskonały jest". Sam zresztą nieustannie dążył do doskonałości i co gorsza ją osiągnął. Jego mądrości stały się w pewnym sensie zmorami mojego dzieciństwa i całego życia. Zarazem rozstrzygnęły o moim losie.
Ojciec Jerzego Pilcha był protestantem, Thomasa - chłopca-jeszcze-dziecka z powieści Holendra, Guusa Kuijera - takoż, i od tego trzeba wyjść, szukając zrozumienia. Jest to jednak tylko jeden z punktów, prowadzących na spotkanie pewnej wizji świata. Być może już na początku okaże się, że dotychczasowe zrozumienie (i nieporozumienie) dyktowała nam jedynie niewiedza, zwana czasem ignorancją. Drugim punktem jest czas. To wydarzyło się naprawdę, na ulicy Jana van Eycka, kiedy miałem dziewięć lat, w lecie 1951 roku.* Nie była to Holandia, którą znamy współcześnie. Dochodzi więc historia wojenna i powojenna: każdy kraj miał rozliczenia na miarę swoich grzechów. Trzecim puntem będzie pozycja dziecka, a czwartym (od razu) kobiety - dzieci i kobiety, ówcześni niewolnicy kultury, historii i czasów w przededniu. Wszystko to miało się zmienić. Być może niektórzy powiedzą „zmierzało ku upadkowi". W pewnym sensie tak, choć duża część społeczeństwa niewątpliwie się z tego cieszyła. O czasach dysonansu jest między innymi Księga wszystkich rzeczy.
Ale ojciec odpowiedział:
- Wszystkie ważne książki opowiadają o Bogu.*
Książka może być początkiem dyskusji o Słowie Bożym. Protestanci wierzą, że każdy może interpretować Słowo Boże. Ojciec Thomasa robi więc to, na co pozwala mu jego wiara w ramach, udostępnionych przez konkretne zasady. W pewnym sensie zachęcony przez Ojca i Boga Ojca, mały Thomas, pisze swoją własną wersję wydarzeń, w której plagi dzieją się w czasie rzeczywistym, cierpiąca matka zaczyna niebezpiecznie przypominać Jezusa Chrystusa, a dziecko staje się Bogiem. Dosłownie i symbolicznie, jeśli weźmiemy pod uwagę rodzący się na fali lat 50. dzieciocentryzm. Tego zaakceptować ojciec Thomasa nie potrafi. Czyta do obiadu Stary Testament, księgę praw, nie Ewangelię, w której upatrywać można ratunku od z góry założonych Bożych Planów. Tam ratunek nie przyjdzie więc ani od Ojca, ani od Boga Ojca. Są Prawa Boże (ojciec), nie ma Łaski Pańskiej (syn). Jezus Chrystus błąka się po domu Thomasa pozbawiony nadziei. Ale w rezulatacie to Syn Boży błąka się po domu, nie ojciec. Bóg milczał we wszystkich językach. * Jak cały czas u Kuijera, przewrotnie.
Hence, whoever knows well this art of distinguishing between Law and Gospel, him place at the head and call him a doctor of Holy Scripture.
Martin Luther, Dr. Martin Luthers Sämmtliche Schriften, St. Louis ed. (St. Louis: Concordia Publishing House, N.D.), vol. 9, col. 802.
Ojciec Thomasa bije go, gdy uważa za słuszne. To Luter zerwał związek między uczynkiem, a zbawieniem. Jan Kalwin tylko „zreformował zreformowanych". W swoim traktacie teologicznym z 1536 roku (Institutio religionis christianae), wyłuszczając Prawo w trzech punktach, wspominał o karze, która ma być biczem na opornych (to curb those who, unless forced, have no regard for rectitude and justice). - Zadanie mężczyzny polega na tym, że prowadzi i kształtuje żonę i dzieci. A gdy ci nie są mu posłuszni, nie pozostaje mu nic innego jak... * Ojciec Thomasa widzi, że syn może swoim postępkami stać się narzędziem w rękach szatana, postanawia więc naprowadzić go na właściwą drogę. Uratować Thomasa może tylko Chrystus, pośrednik między Ojcem Bożym, a ludźmi - dziecko naiwnie czeka na taką interwencję, w jego wizjach Syn Boży rozkłada ręce. Sęk w tym, że może to źle pojmujący Boga ojciec jest skazany na potępienie? Matka w każdym razie nic nie może, ani jako kobieta, ani Matka Boska - nie ma mocy sprawczej, jest tylko człowiekiem. Powoli co prawda upodabnia się do Jezusa Chrystusa...
- Piękne to - szepnęła mama. - Bethoveen... „Wszyscy ludzie będą braćmi..."*
[...]
Nowe wdziera się do domu Thomasa, czy tego chce jego ojciec, czy nie. - Ta rodzina jest przeklęta - jęknął. - Duch czasów was zatruł. Módlmy się.* Pojawiają się plagi, niby kpiarskie wybryki ze strony syna, w którym budzi się opór. Bezlitosny faraon-ojciec, wymierza za nie kolejne kary. Nie chce wypuścić ludu spod swoich rządów. Nie rozumie nieuniknionego. Filary, na których wparte było holenderskie społeczeństwo miały upaść pod naporem zbliżających się lat 60. Ontzuiling, czyli defilaryzacja - obalenie klasowych nierówności, spadek znaczenia religii, wyzwolenie kobiet, prawa dziecka, liberalizacja życia codziennego, postępująca dekolonizacja - uosabiało świat, w którym konserwatywny ojciec Thomasa miał prawo się nie odnaleźć. Ojciec był śmiertelnie przerażony człowiekiem.*
Pani Van Amersfoort-Raaphorst. Czarownica z Amersfoort. Ta Która Wie. W Amersfoort mieszkało przed II wojną światową 700 Żydów. W czasie wojny z obozu przejściowego pod Amersfoort (Kamp Amersfoort, 35 tysięcy osób) wywieziono do Oświęcimia między innymi Edytę Stein. - Och, ty tego nie wiesz - zreflektowała się. - Byłeś wtedy za mały. Mojego męża rozstrzelano. [...] Działał w ruchu oporu. * Pani Amersfoort wspiera w Thomasie siłę i odwagę, pomaga się nie bać, daje mu książkę Ericha Kästnera, zakazanego w III Rzeszy pisarza, satyryka, autora między innymi książki Emil i detektywi, ojca nieślubnego syna Thomasa. Daje także Bez rodziny Hectora Malot oraz książki Annie M.G. Schmidt. Bądźmy więc detektywami.
Książka Guusa Kuijera, zdobywcy nagrody ALMA w 2012 roku, ma unikalną konstrukcję intelektualną - rzecz należącą do rzadkosci nie tyle w literaturze dla dzieci i młodzieży, co w literaturze dla dzieci wczesnoszkolnych, oznaczona jest bowiem jako 9+. Można ją czytać na wielu poziomach, interpretować szukając nowych tropów poprzez historię, religię, myśl społeczną, szukać odwołań (Eliza ze sztuczną nogą to właściwie echo bohaterki opowiadania „Poczciwi wiejscy ludzie" Flannery O'Connor). Wyzwanie godne niejednego dorosłego. Dziecko, któremu towarzyszy taki dorosły może zatem odbyć podróż w nieznane mu dotąd rejony. Być może będą to rejony nieznane także jego przewodnikowi. Szkoda więc, że walka o dogmaty przysłania potencjał tej prozy. Nie jest ona jednoznaczna, może być autobiograficzna, ale nie musi (ojciec Kuijera był irwingianinem, sam Kuijer rzeczywiście w 51 roku miał 9 lat). Może być o braku Boga, ale jest przede wszystkim o człowieku, który wypaczył istotę Boga. Jest o nowym, przełomie, punkcie zwrotnym. Jest o przemocy, która nigdy się nie dezaktualizuje. Każdy przeczyta tekst Kuijera, korzystając z własnego doświadczenia. Dobrze, gdy poszerzymy je o namiastkę rzetelenej wiedzy. To mocna lektura, więc winniśmy w niej dzieciom towarzyszyć.
Nie widzę żadnego powodu, dla którego mógłbym stać się zuchwały, ale myślę, że nieszczęśliwe dzieci mają do tego prawo. *
Patrick Stewart, znany ze Star Treka, działa na rzecz kobiet, które doświadczyły przemocy i mężczyzn, którzy nie potrafią przestać jej używać. W imię matki. I ojca.
* Książka wszystkich rzeczy
Guus Kuijer
tłum. Jadwiga Jędryas
okładka twarda
format 15 x 20,5 cm
stron 123
wyd. Dwie Siostry 2012
* Książka wszystkich rzeczy
Guus Kuijer
tłum. Jadwiga Jędryas
okładka twarda
format 15 x 20,5 cm
stron 123
wyd. Dwie Siostry 2012
Dziękuję za ten post, Zorro. Muszę przyznać bardzo zdziwiły mnie te polskie nagonki na "Książkę wszystkich rzeczy". Jak dla mnie, to obraz człowieka i jego kondycji, oraz jak piszesz zmiany światopoglądu. Istnienie czy też nie Boga oraz jego obraz nie ma w tej dyskusji nic do rzeczy - to nie jest książka teologiczna - a takie opinie pojawiały się w blogowych wybuchach. Miałam też często wrażenie, że skupiając się na dyskusjach o bogu, gubią się inne ważniejsze wątki: relacji międzyludzkich, przemocy w rodzinie, społecznej odwagi, budowania więzi.
OdpowiedzUsuńSteward poruszający.
Wszystko, co w ten, czy inny sposób zahacza o ideę, do tego w kontekście „dziecięcym" będzie w Polsce wzbudzało oddźwięk. Zawahałam się przy tym słowie, bo czyż dyskusja w niedostępnym szerokiej publiczności miejscu to już „oddźwięk"? Takie książki zasługują na polemikę. Głosy zaniepokojone mnie nie dziwią, Kuijer napisał niepokojącą książkę. Jednak jest ona także fascynującą pożywką intelektualną. Cieszy mnie, że w ten sposób pisze się dla dzieci. Nie tylko dla dzieci.
OdpowiedzUsuńImponujący.
OdpowiedzUsuńI Kuijer piszący dla dzieci (bardzo doceniam misterność konstrukcji literackiej i to, że jest książka, za którą można podążać w różne strony).
I Twój wpis.
Jakoś w temat bardzo wpisuje się reportaż Szczygielskiego w ostatnim DF. I reakcja "publiki".
To dobitnie pokazuje jakim zdziwieniem jest zderzenie tej zakorzenionej w umysłach wielu oświeceniowej, Rousseau'owskiej wizji dziecka i "życia". Mam wrażenie (może niesłuszne?), że większość nie dopuściłaby, aby "Książka wszystkich rzeczy" pojawiła się w szerokim obiegu (szkoła)...
PS. oczywiście chodziło o Szczygła...
OdpowiedzUsuńCiekawą teorię wysnuł Neil Postman w "Disappearance of Childhood". Wiązał pojawienie się „dzieciństwa" z wynalezieniem ruchomej czcionki, a tym samym wprowadzeniem sfery niedostępnej dla dzieci. Wtedy to dzieci przestały być „małymi dorosłymi", a stały się „niedorozwiniętymi dorosłymi", których trzeba było „nauczać". Dzieciństwo oczywiście zniknięło - idąc tym tropem - gdy wynaleziono telewizor. Informacja stała się dostępna i dla analfabetów. Czy to, powiedzmy sobie symboliczne, „zniknięcie dzieciństwa" uwolniło jednak dziecko?
OdpowiedzUsuń