czwartek, 3 kwietnia 2014

KRÓLOWA ŚNIEGU / Snedronningen

Baśnie Andersena, choć przepiękne, napawały mnie głębokim smutkiem. Podejrzewam, że to one (w wydaniu z szancerowskimi ilustracjami) podsycały we mnie dziecięcy strach przed odrzuceniem i samotnością, śmiercią rzeczywistą, bądź symboliczną. Także dlatego, że nie ukrywały tropów w zwierzęcym przebraniu, lecz obsadzały w głównych rolach dzieci. Kawałek, który ukłuł Kaja w serce, zorał mi duszę.  „Ty żyjesz, chociaż martwe masz powieki / Bo w sercach dzieci trwać będziesz na wieki", napisano Andersenowi na grobie. Nie tylko ja? 



Szancerowskie baśnie Andersena były smutne w dwójnasób - spowite w błękity, brązy i zgniłe zielenie, przeszywały zimnem, epatowały nieżywym pięknem. Dlatego dzieciom „podświadomie ich nie czytałam". Spłaszczone wydanie (ugrzeczniony tekst opracowany przez Cecylię Niewiadomską) z ilustracjami Srokowskiego kupiłam kolekcjonersko w czasach pozadziecięcych, potem dorzuciłam Dušana Kállay'a (w duecie z Kamilą Štanclovą).  Dopiero niedawno  Andersenowi wybaczyłam, padło na Królową Śniegu. I nagle okazało się, że tylko strasznie trudno czyta mi się to na głos. Pierwsze wrażenie.

W każdym razie wydania z ilustracjami Władysława Jerki (Владислав Єрко / Vladyslav Yerko 1962) nie pragnęłam, w końcu kupiłam po to, żeby postawić na półce. Realizm Jerki z jednej strony, z drugiej strojność tak umiłowana na wschód od Polski, szczególnie w baśniach, wszystko w niezbyt udanej realizacji graficznej, wymyślonej przez ukraińskie wydawnictwo Ababahalamaha (albo raczej Ababagalamaga) i powielane w każdym, prócz anglojęzycznego wydania (Templar Publishing).  Ale do Jerki nieoczekiwanie zaczęła przekonywać mnie dr Magdalena Sikorska z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.  Jej „nowe spojrzenie" patrzyło na książkę z zachwytem, którego nie podzielałam, z pasją, której właściwie nawet nie chciałam odnaleźć.  Memłałam pod nosem zarzuty, co do szaty graficznej: intensywnie zarysowane połacie aż proszą się o przeciwwagę, uważniejszą pracę nad graficznym kształtem tekstu, jego rozplanowaniem, przestrzenią, balansującą pustką, nadmiar mnie przygniatał, ze skrzydełka obwoluty zachęcał (!) Paulo Coelho (!): „to prawdopodobnie najbardziej niezwykła książka dla dzieci, jaką widziałem.”  Jak to mawiają Rosjanie z francuska: шедевp, szedewr, Chef-d'œuvre, высшая работа.  Mam lęk wysokości. W głowie mi się kręci.


Twórcę w towarzystwie prac, czyli Władysława Jerkę (a upierać się przy polskiej transkrypcji będę do końca życia) można zobaczyć tu.  Pracuje bez komputera, korzysta ze szkła powiększającego, ukończył „Искусство книги", czyli „Sztukę książki" Kijowskiego Uniwersytetu Poligraficznego im. Iwana Fiodorowa (1984-1990), inaczej Instytut Drukarstwa.  Tłumaczenie testu wg Franciszka Mirandoli. Dziwne, bo brzmi dokładnie tak jak to Stefani Beylin i Jarosława Iwaszkiewicza.  Po raz pierwszy z duńskiego tłumaczyła dla Media Rodzina Bogusława Sochańska. Wcześniejsze powstawały z „języków trzecich", przede wszystkim niemieckiego.



Dzisiaj, wczoraj, 2 kwietnia była rocznica urodzin Hansa Christiana Andersena, Dzień Książki Dziecięcej.

Królowa śniegu
Hans Christian Andersen
il. Vladyslav Yerko, czyli Władysław Jerko (Владислав Єрко)
tłum. Franciszek Mirandola
okładka twarda
wyd. M 2012




* * *

Ilustracje Vladyslava Yerko: nowe spojrzenie na Królową Śniegu Ch. H. Andersena


dr Magdalena Sikorska / UKW w Bydgoszczy

Tekst wcześniej ukazał się na łamach  w Poradniku Bibliotekarza, w dodatku "Swiat Książki Dziecięcej" (3/2013).



Królowa Śniegu Andersena z ilustracjami ukraińskiego artysty, Vladyslava Yerko, jest dostępna w Polsce już od 2002 roku, kiedy to pojawiła się na rynku za sprawą Wydawnictwa Elżbieta Jarmołkiewicz. Dziesięć lat później tę samą wersję wznowiło Wydawnictwo M z Krakowa. Od czasu wydania ukraińskiego w 2000 Yerko zdobył za swoje ilustracje szereg nagród w kraju i zagranicą, ale w Polsce do tej pory ta książka nie została zauważona i doceniona.

Yerko w swojej sztuce łączy zarówno tradycje rosyjskiej szkoły ilustratorów jak i współczesne nurty fantastyki w malarstwie, rozwijające się pod postacią realizmu magicznego czy fantastycznego. Wyrazistość kreski, nagromadzenie szczegółów, bogata ornamentyka i nasycenie obrazów kolorem to cechy, które sprawiają, że jego ilustracje od pierwszego wejrzenia przykuwają uwagę i pozostają w pamięci. Postaci, przedmioty czy liczne elementy architektoniczne namalowane są z fotograficzną precyzją i nawet tło w jego obrazach ma swoją niepowtarzalną, misternie dopracowaną fakturę.

Nieczęsto zdarza się, by artysta plastyk decydował się na wyrazistą i oryginalną interpretację ilustrowanego tekstu. Jeszcze rzadziej sięga wtedy po tekst klasyczny, mocno zakotwiczony w kulturze i tradycji. Polscy ilustratorzy, którzy zmierzyli się z Królową Śniegu, od Szancera po Wasiuczyńską, zazwyczaj towarzyszą tekstowi Andersena. Swymi ilustracjami nadają kształt postaciom i miejscom w baśni, podkreślają czy potęgują nastrój poszczególnych scen, budują realistyczne lub odwrotnie, bardziej fantastyczne odczuwanie utworu u odbiorcy, ale na jego wizualną interpretację się nie decydują. Yerko natomiast, konsekwentnie, od okładki do ostatniej ilustracji, przedstawia zindywidualizowane odczytanie tekstu Andersena: niespotykane, odważne, lecz harmonijnie współistniejące z przesłaniem baśni.

Królowa Śniegu w interpretacji Yerko to z jednej strony wizja możliwej, bliskiej acz ostatecznie niezrealizowanej apokalipsy, z wyraźnie zarysowanym wątkiem mesjanistycznym. Z drugiej, barwna i bogata w szczegóły opowieść o dawnych ludziach i czasach. Ta pierwsza oddziałuje chyba silniej na czytelnika poprzez swoją unikatowość oraz intensywną obecność w kluczowych momentach narracji, na samym początku (na okładce), w momencie uprowadzenia Kaja jak i w punkcie kulminacyjnym, w pałacu Królowej Śniegu. Narracja wizualna rozpoczyna się bardzo mocnym akcentem poprzez umieszczenie na okładce portretu Królowej Śniegu tulącej do siebie Kaja. Wzrok obu postaci skierowany jest bezpośrednio w stronę czytelnika, dzięki czemu nawiązuje się metaforyczny, ścisły związek pomiędzy opowieścią i odbiorcą. Rzecz by można nawet, że wzrok Królowej jest niepokojąco hipnotyzujący, co przygotowuje czytelnika na przyszłe zdarzenia i jest elementem charakteryzacji postaci. Portret wizualnie nawiązuje do tradycyjnego przedstawiania Madonny z Dzieciątkiem, sugerując umiejscowienie baśni Andersena w kontekście kultury i ikonografii chrześcijańskiej. W podobnym kontekście umieszczona jest ilustracja przedstawiająca spotkanie Kaja i Gerdy w pałacu Królowej. Pałac na obrazie Yerko to nawiązująca do architektury gotyckiej katedra, z typowymi kolumnami i rozetami. Na podwyższeniu, jak na ołtarzu, tron Królowej. Wnętrze pałacu-katedry wypełniają lodowe repliki zabytków architektury światowej, znajdziemy tu między innymi wenecki Pałac Dożów, Wielki Mur Chiński, nawiązania do mauzoleum Taj Mahal i egipskiego Sfinksa. W centralnej części, po lewej stronie ogromny globus, również z lodu. Ta ilustracja interpretuje w sposób bezpośredni i wyrazisty naturę i zamiary Królowej: to anty-madonna, która poprzez Kaja, swego uprowadzonego 'syna' chce zgładzić, zamrozić świat. Królowa to śmierć a zatem Gerda ratuje nie tylko ukochanego chłopca, przede wszystkim ratuje świat przed zagładą. Królowa Śniegu w interpretacji Yerko staje się kobiecą wersją wątku mesjanistycznego w chrześcijańskiej kulturze zachodniej. Metaforyka tej sceny oddana jest po mistrzowsku symboliczną paletą barw: na tle lodowego wnętrza pałacu-katedry Gerda i Kaj ubrani są w złoto, zieleń i czerwień, kolory nawiązujące do wiary, nadziei i miłości, które poprowadziły Gerdę, pomogły jej pokonać trudności i w ostatecznym rozrachunku, Królową.

Ciekawe u Yerko jest jakby geograficzne i interkulturowe podążanie za tekstem Andersena. Wizualna opowieść rozpoczyna się w zaciszu domu bohaterów, by w kolejnych odsłonach ujawnić niderlandzki krajobraz, z którego zostanie porwany Kaj, dwór angielski, na który trafia Gerda dzięki pomocy pary wron, jesienną Szkocję rozbójników, surowy klimat dalekiej północy, aż po lodowy pałac Królowej na północnych krańcach ziemi. Obrazy przedstawiające wnętrza domów i pałaców przeplatają się z pejzażami i portretami bohaterów w otwartej przestrzeni.

Interpretacja wizualna zaproponowana przez Yerko może stać się znakomitą okazją do międzypokoleniowej rozmowy, bo to z całą pewnością propozycja dwuadresowa. O ile obfitość szczegółów, fotograficzna precyzja i nasycenie barwą skierowane są do młodszego czytelnika, to liczne odniesienia intertekstualne i interobrazowe wymagają odkodowania przez bardziej doświadczonych odbiorców kultury. Nagromadzenie i mistrzowskie zakomponowanie szczegółów w wielu ilustracjach może być zaproszeniem do zabawy w odszukiwanie poszczególnych elementów obrazu, np. rozkładówka przedstawiająca wizytę Gerdy u księżniczki i księcia przykuje uważne oko młodego czytelnika na dłuższy czas. Głównym bohaterom tej opowieści towarzyszą tu liczne portrety 'przodków' książęcej pary i ich zasłużonych zwierząt, ulubione zabawki z całego świata (niektóre jakby ożywione, przeżywające swoje własne historie), niezliczone przedmioty codziennego użytku, w tym broń, meble i ozdoby. Czytelnik bardziej doświadczony połączy i 'rozpracuje' zakodowane w tej ilustracji informacje dotyczące historii, geografii oraz humorystycznego dystansu, z jakim przedstawiona jest ta rozkładówka.

Wizualną zagadką trudniejszego rodzaju może okazać się scena uprowadzenia chłopca. Ilustracja przedstawiająca krajobraz niderlandzki wyraźnie nawiązuje do malarstwa Pietera Bruegla Starszego (jego nazwisko umieszczone jest na jednym z przedstawionych na ilustracji domów). Wnikliwy czytelnik, który sięgnie do obrazów Bruegla odnajdzie trzy główne inspiracje stojące za tą ilustracją, a mianowicie: Rzeź niewiniątek, Myśliwych na śniegu oraz Spis ludności w Betlejem. Nie przypadkiem właśnie te obrazy stały się główną inspiracją sceny porwania, wprowadzają bowiem w sposób dyskretny, ale konsekwentny ukrytą tematykę baśni Andersena: kwestię władzy, przemoc i śmierć. Przeciwwagą dla tak posępnej interpretacji sceny uprowadzenia są wizualne nawiązania do malarstwa Marca Chagalla, obecne choćby w sylwetkach śnieżnych kogutów czy unoszącego się na tle szmaragdowego nieba powozu Królowej.

Yerko w swojej artystycznej wizji podąża za tekstem baśni Andersena, ale udaje mu się stworzyć dzieło oryginalne, frapujące celnością interpretacji. Poprzez szereg odniesień interkulturowych i interobrazowych wydobywa na plan pierwszy te elementy baśni, które z wielu względów do tej pory pozostawały w cieniu fantastycznej opowieści o perypetiach dwojga dzieci i ich zmaganiach z Królową Śniegu.



4 komentarze:

  1. I za tę umiejętność widzenia dr Magdalenę Sikorską uwielbiam :)

    Z zaprzyjaźnioną matką 3latki (przesłuchującej aktualnie Andersena) zastanawiamy się nad dydaktyzmem (?) tych baśni (za którymi nie przepadam - nie wiem jeszcze dlaczego). I sylwetkami kobiet//dziewczynek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zdążyłam dodać - wielkie dzięki za ten wpis!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie majstersztykiem jest "Królowa Śniegu" Wasiuczyńskiej, ale skoro tak przekonywujecie - może zrezygnuję z założenia, że ta jedna wersja (oraz wycinanki Andersena w trzytomowym wydaniu) nam wystarczy.

    OdpowiedzUsuń

Rozmawiajmy! :)