sobota, 10 grudnia 2011

PRZEDŚWIĄTECZNA JAZDA

W mediach okrasza się ten problem pięknym nagłówkiem, a piękno jego zawiera się w uniwersalności przekazu (można podstawić dowolną dziedzinę, a i tak się sprawdza), czyli "Jak wybierać książki dla dzieci pod choinkę?".


Spieszę donieść, że przede wszystkim musimy zmierzyć rozłożystość choinki, czyli średnicę koła, którą zajmuje w rzucie z góry.  Teoretycznie bardzo nas to ogranicza, bowiem najrozsądniejszym posunięciem zdaje się być zakupienie drzewka przed nabyciem prezentów.  Informacja, której tajemnicę skrywa rozłożystość choiny, będzie przydatna podczas interpretowania formatów książki, ponieważ w dobrym tonie jest, żeby książki nie wystawały poza obiekt.  Można jednak działać przodem do tyłu, czyli mając na uwadze wymarzone rozmiary drzewka, ruszać na zakupy.  Możliwości rynkowe i tak zweryfikują nasze wyobrażenia.

Przystępujemy do badań.

Metoda podstawowa, czyli   o r g a n o l e p t y c z n a .   Metoda ta jest metodą szybką i tanią – nie wymaga kosztownego sprzętu i zazwyczaj nieniszczącą, czyli nie prowadzi do zużycia badanego materiału.*

1. Walory wzrokowe - co z oczu to i z serca.  Pamiętajmy, wbrew teoriom głoszonym przez politycznie poprawną większość - należy książkę sądzić po okładce.  Jeśli już w gąszczu propozycji przyciągnie waszą uwagę (wzrokową, przypominam), należy wziąć wyłowioną książkę pod uwagę w pierwszej kolejności.  To może być efekt działania tak zwanej 'kobiecej intuicji' (co wykracza nieznacznie poza daną metodę badawczą). Intuicji zawierzyć należy także w przypadku, gdy jest się mężczyzną, choć w takim przypadku prawdopodobnie będzie to intuicja kogoś innego.

2. Dotyk, czyli pierwszy kontakt bezpośredni.  Nasza ręka wędruje w stronę półki.  Ręka powinna słuchać mózgu, do którego poniekąd informację wysłał wzrok.  Jeśli nie słucha, należy zwiększyć czujność.  Może pierwsze wrażenie było jednak mylące?  Jeśli zdecydowaliście się dotknąć, czerpcie przyjemność płynącą z papieru. Najpierw okładka.  Miła?  Ciepła?  Szorstka?  A może śliska?  Jak bardzo śliska?  Jak wąż (odradzamy) czy też jak lód (pod rozwagę)? Synchronizujemy zmysły: włączamy wzrok.  Czy bardzo oślepia?  Czy oślepia swą urodą, czy też czymś innym?  Na czym polega przyjemność płynąca z jej dotykania?  Czy przypadkiem nie na tym, że cieszymy się z faktu jej rychłego odłożenia?  Ręce należy uprzednio umyć w celu spotęgowania wrażeń i osiągnięcia wyroków pozbawionych błędów poznawczych.

3. Walory węchowe - stopień trzeci.  Bierzemy książkę i powoli zbliżając w kierunku narządu węchowego wdychamy woń, którą wydaje, jednocześnie skupiając się na skojarzeniach, które przywodzi nam wspomniana czynność.  Wskazane w tym momencie byłoby zamknięcie ócz, czyli narządu z punktu pierwszego.  Czynimy to tylko na chwilę, bowiem będą nam one przydatne do zadań z punktów dalszych.  Zaleca sie na tym etapie tzw. wertowanie.  Wertowanie, które zaprowadzi nas do punktu czwartego, czyli organiczna technika studiowania.  Ujmując książkę w obie dłonie, kciukiem upuszczamy kolejne kartki - praworęczni z lewej na prawą, leworęczni z prawej na lewą.  Wertowanie tradycyjne, bliskie przekładaniu (bądź przerzucaniu) kartek, a polegające na posługiwaniu się oślinionym kciukiem i palcem wskazującym nie wchodzi w grę (bakterie!).  Ta część [...] nie powinna nam zająć więcej niż 10 - 15 minut. Jeżeli chcemy, możemy już po tym etapie zrobić króciutką, 2 - 5 minutową przerwę.*

4. Słuch, czyli szelest papieru.   Pamiętajcie, szlachetny materiał brzmi lekko i przyjemnie, a pamięć dźwięku na długo pozostaje echem realnym lub pamięciowym.   Dźwięki głuche, plaskate i bez polotu dyskwalifikują obiekt, który pomyślnie przeszedł trzy poprzednie stopnie.  Przypominam: narządy słuchu nazywa się uszami*

5.  Zmysł smaku.  Angażowania tego zmysłu nie zaleca się, a cząstki chemiczne pozyskane tą drogą mogą zaszkodzić badającemu, choć - zgodnie z najnowszymi trendami - ołów z farb winien zostać wyeliminowany.  Ponadto razem  z użyciem języka bądź całej jamy ustnej tracimy istotną cechę naszej metody: brak zniszczeń w obrębie badanego przedmiotu.   Jeśli  nawet jakimś cudem książka pozostaje w dobrym stanie mimo użycia ww jamy, działa to tylko na jej niekorzyść.

Pamiętajcie! Wynik badania organoleptycznego jest subiektywny i jako taki może być zawodny. *

Zatem co robić?  Jak wybierać książki dla dzieci pod choinkę?

Warto byłoby kupować produkty świeże.  Abstrahując od tego, że sprzedaż produktów przeterminowanych grozi sankcjami prawnymi, jest to najzwyczajniej w świecie w złym guście, a zły gust (bad taste) w towarzystwie gorszy może być nawet od nieświeżego oddechu (bad breath / halitosis).

Zatem już wkrótce:  PRODUKTY ŚWIEŻE!






Innych przedświątecznych problemów nie będę się tu roztrząsać. 

* Cytaty pochodza z Wikipedii, podstawowego źródła informacji XXI wieku.

4 komentarze:

  1. Dodam jeszcze od siebie - warto kupować bezpośrednio u wydawców :-) Po pierwsze - dla nas taniej, po drugie - pieniądze wpływają bezpośrednio do wydawcy, który nie płaci haraczu pośrednikom... U nas już prawie wszystko kupione :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do świeżości produktów - można by polemizować. Czasami produkt mocno przeterminowany (na przykład tzw. jaja stuletnie), nabyty w specjalistycznej placówce zwanej antykwariatem, na Allegro, a nawet u przygodnego sprzedawcy na ulicy (co na to sanepid?) bywa bardziej wartościowy od towaru nazbyt świeżego...

    OdpowiedzUsuń
  3. Kwestia świeżości produktów to temat na osobny wpis. Czasami druga świeżość idzie w parze z drugą młodością.

    OdpowiedzUsuń
  4. brawo,Zorro! :D
    Czekam zatem na świeżynki, choć u na półka już lekko ugięta pod ciężarem tychże (również świeżynek drugiej świeżości ;))
    I u nas dodatkowym ważnym aspektem wielkościowym jest pojemność bagażnika samochodu, bo nasza choinka w tym roku na drugim końcu Polski...

    OdpowiedzUsuń

Rozmawiajmy! :)