poniedziałek, 30 grudnia 2013

2013

fot. Piotr Śliwowski



Wieści mnie z miasta doszły, że na murze Ministerstwa Kultury (nomen omen od strony ulicy Focha) wyznają mi miłość, zatem za najważniejsze wydarzenie roku 2013 uznam list otwarty do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w sprawie braku polityki kulturalnej skierowanej do dzieci.  My, ludzie zaangażowani w tworzenie, współtworzenie, wspierani przez rodziców i edukatorów staliśmy się zauważalną grupą, której po raz pierwszy od dawna udało się przemówić jednym głosem.  Co prawda Minister Bogdan Zdrojewski nie odpowiedział na naszą prośbę o spotkanie wprost, rok 2014 przyjdzie więc zacząć ponownym zaproszeniem do dyskusji.  Wszystkie wydarzenia, które nieoczekiwanie zdarzały się pomiędzy majem a grudniem uznam za dobrą wolę jednak, bo jestem romantyczną idealistką, choć naznaczoną już cynizmem społecznym, a panią Katarzynę z Biura Politycznego także pozdrawiam, odpisałam na mail, może utknął w spamie?

Cieszę się, że do Polski wchodzą książki ilustrowane przez Joannę Concejo, a Książę w cukierni został Książką Roku IBBY do spółki z Prawdziwą bajką Marty Ignerskiej i Mikołaja Łozińskiego.  Pokazuje to, że wszystkie formy mają swoje miejsce w kulturze literatury obrazu, zwraca także uwagę na fakt, że Ministerstwu Kultury zdarza się dofinansowywać wartościowe propozycje czytelnicze. Szkoda więc, że nie chwali się tym na swojej stronie.  Sześciometrowe leporello duetu Concejo/ Bieńczyk kosztuje tylko 34 złotych, bo dopłacono do wydania z naszych podatków.

Książka Ignerskiej i Łozińskiego (albo Łozińskiego i Ignerskiej) kieruje w stronę Kultury Gniewu - choć to książka obrazkowa pełną gębą, wydano ją w wydawnictwie stricte komiksowym (choć czy to ważne w dobie transgresji?). Tam, oraz w poznańskiej Centrali, zaczęły się dziać rzeczy dobre, odżywa komiks kierowany do dzieci - zarówno importowany (Jaś Ciekawski, twórczość Shauna Tana z pogranicza gatunków, Pustelnik, Hilda), jak i rodzimy (edukacyjny i zacny, a jednocześnie uwielbiany przez dzieci Samojlik). Jest co dzieciom dawać.  To też uznam za doniosłe wydarzenie 2013 roku.

Literacko rok 2013 należał do Marcina Szczygielskiego - dwie wydane w tym roku powieści - Czarownica piętro niżej (wyd. Bajka) i Arka czasu (wyd. Kora) - ugruntowały jego pozycję utalentowanego pisarza z wyobraźnią i pokazały, że potrafi udźwignąć to brzemię.  Niebawem na zorroblogu wywiad, a w nim, mam nadzieję, między innymi odpowiedź na pytanie, które zadają dzieci (a założę się, że nie tylko):  - Skąd on ma pomysły na te wszystkie przygody?!  Będą i książki do wygrania.

A jeśli już mówimy o koronowaniu kogokolwiek, to niewątpliwie królową Polski została Iwona Chmielewska. Druga nagroda w Bolonii (książka Oczy), coraz liczniejsze wydania w Polsce (Cztery strony czasu, O tych, którzy się rozwijali, oraz Cztery zwykłe miski).  Jeśli ktokolwiek miałby wkroczyć na pole picturebookowe z taką świadomością, to byłaby to tylko Marta Ignerska.

W tym roku rozszalały się Dwie Siostry.  To już nie jest „lilipucie" wydawnictwo, lecz sprawnie działająca machina wydawnicza, której udaje się nie zaliczać skuch.  Wspominam o nich nie tylko dlatego, że dokonał się przewrót na rynku wydawniczym, którzy niewątpliwie zwiastuje jeszcze lepszy rok 2014, lecz przede wszystkim po to, żeby wspomnieć o jednej z najlepszych książek o tworzeniu, czyli Zróbmy sobie arcydziełko.  Czekałam na nią, namawiałam inne wydawnictwo, a tu nagle twórcza cegła Marion Deuchars uderzyła niespodziewanie z tej strony. Zupełnie przypadkowo, same „siostry" były zaskoczone jej mocą.

Czy Mizielińscy byli zaskoczeni swoją popularnością poza granicami Polski?   Być może nie.  D.O.M.E.K. był ich wprowadzeniem na rynki międzynarodowe,  Mapy niewątpliwie pozwoliły zaistnieć w świadomości szerszego grona odbiorców.  Daniel i Ola mają niesamowite wyczucie potrzeb, są twórczo zakorzenieni w internecie, jednocześnie doceniają pracę ludzkich rąk.  Przerysowali wikipedię, włożyli ją w ramy dawnej kartografii i nazwali Mapami.  Bingo!  Trudno nie docenić, choć mnie się bardziej podoba skromna Mam oko na cyfry / litery, w której widać już jak na dłoni uzasadniony brak skromności - skonstruowana tak, żeby dało się bez problemu wydać w wielu krajach, a przy tym pomysłowa, zabawna i niezwykle rozwijająca.

Na pewno o czymś zapomniałam, choć przede wszystkim chciałabym zapomnieć o Pierwszej książce mojego dziecka.  Mam nadzieję, że rok 2014 spuści na nią zasłonę milczenia.

2 komentarze:

  1. Ignerska i Łoziński - na pierwszym miejscu dla mnie. Przygladam się Ignerskiej od samego początku, bardzo twórcza, w szerokim znaczeniu, artystka.
    Pozdrawiam! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wysoko ustawiona poprzeczka. Ciekawa jestem, co dalej.

    OdpowiedzUsuń

Rozmawiajmy! :)