To, co napisane traktujemy z fantazją. Wyobraźnia - jak zawsze olśniewająca! Wspaniały zmysł dramaturgiczny i poczucie humoru!* Wiadomo, magiczny świat dzieciństwa. Narysowane jest dosłowne. Autor podejmuje też problem [moje wyróżnienie] odróżniania przez małe dziecko fantazji od rzeczywistości.** Wszak trzeba dobitnie podkreślić (problem!), że takie duże kraby nie istnieją.
Tymczasem zarówno Czarownica piętro niżej Marcina Szczygielskiego jak i Pustelnik Martina Erstsena opowiadają o czasie zakrzywionym dookoła kobiet, które posiadły wiedzę - mędrczyń-wiedźm-czarownic, czyli babć, symbolicznych lub prawdziwych. Panowie opisują poniekąd swoje dzieciństwo, uniwersalizując je do dzieciństwa ogólnego (obaj zamieszczają swoiste posłowie), a robią to zmyślnie w obrębie środków, które są im bliskie - liter (literatura / 6+) i obrazów (komiks „dziecięcy"). Mimo, że mówią właściwie o tym samym - czasie, wolności, przyzwoleniu na nudę i wspomnieniu, które urasta do rangi mitu - to, co robią kategoryzowane jest według środków, którymi operują - wzniośle lub przyziemnie.
Już wczesnoszkolne dzieci wiedzą, że obrazki są dla maluchów. Pokazały to dobitnie badania dwóch badaczek z Wysp Brytyjskich, opisane w książce Children Reading Pictures: Interpreting Visual Texts (2002). Morag Styles (Cambridge) i Evelyn Arizpe (Glasgow) wraz z grupą współpracowników badały kompetencje dużej grupy dzieci w wieku 4-11 lat - zdolności do odczytywania przekazów zaklętych w wysublimowanym związku obrazu i tekstu, który ma miejsce w książkach obrazkowych (picturebookach). Wstępny wywiad wykazał (z dziećmi rozmawiano wcześniej o ich preferencjach i doświadczeniach medialno-czytelniczych), że te 7+ uważają takie medium za nieodpowiednie dla swojej kategorii wiekowej, tylko dlatego, że oferuje ono niewiele tekstu. Oczywiście żadne z nich (już) nie czytało takich książek, a na pewno nigdy nie czytały w sposób, do jakiego zaprosiły je szukające odpowiedzi na wiele zagadnień związanych z visual literacy (kompetencją wizualną) Styles i Arizp. Skąd więc dzieci widziały, że nie znajdą w książkach obrazkowych nic dla siebie? To oczywiste - od dorosłych, rodziców i pedagogów. Gdy okazało się, że udział w proponowanym projekcie czytelniczym może być zajęciem nie tyleż przyjemnym (przyjemność to podstawowa motywacja do nauki), co wymagającym, żadne nie odmówiło udziału. Otwierały się, gdy na jaw wychodziło, że „zabawa" nie będzie się odbywała na zasadach znanych im ze szkoły, czyli kontrolowaniu wiedzy!
Wiele dzieci, biorących udział w projekcie nie czytało takich książek, a powinno. Były niebywałymi interpretatorami języka wizualnego, nie raz wprawiającymi w osłupienie interlokutorki. Późniejsza informacja zwrotna ze szkoły o ich niedostatecznych kompetencjach czytelniczych wprawiała badaczki w osłupienie. Badanie poniekąd wykazało, że książki operujące obrazem są doskonałym środkiem utrzymującym przy czytelnictwie dzieci, które być może zniechęcają się swoją niemożnością czytania, czyli składania liter. Książki obrazkowe dostarczają im lektur odpowiednich do ich możliwości intelektualnych, nie zniechęcając do czytelnictwa jako takiego. Warto pamiętać więc o książkach obrazkowych nie tylko w kontekście visual literacy (kompetencji wizualnych), ale i samego literacy (kompetencji językowych). W obrazach bowiem zaklęty jest tekst, który uruchamiany jest przez interpretujące je dziecko. Dajmy więc mu szansę powiedzieć o tym, co widzi. Tak jak w „Czarownicy piętro niżej" nie sprawdzamy po lekturze, czy uwierzyło w istnienie tajemnych przejść do innego świata, tak po „Pustelniku" nie klarujmy, „co jawa, a co sen." Potraktujmy je jako lektury uzupełniające. Ilustracja to nie World Press Photo. Zresztą i tam ingerencja Photoshopa nie do końca jest znana.
* Czarownica piętro niżej
** Pustelnik
Pustelnik
Martin Ernstsen
tłum. Katarzyna Tunkiel
okładka miękka
wyd. Centrala 2013
format 15 x 22 cm
stron 56
Czarownica piętro niżej
Marcin Szczygielski
il. Magda Wosik
okładka twarda
wyd. Bajka 2013
format 13 x 20 cm
stron 312
Wydawnictwom (i dr Sikorskiej) dziękuję za książki!
Już wczesnoszkolne dzieci wiedzą, że obrazki są dla maluchów. Pokazały to dobitnie badania dwóch badaczek z Wysp Brytyjskich, opisane w książce Children Reading Pictures: Interpreting Visual Texts (2002). Morag Styles (Cambridge) i Evelyn Arizpe (Glasgow) wraz z grupą współpracowników badały kompetencje dużej grupy dzieci w wieku 4-11 lat - zdolności do odczytywania przekazów zaklętych w wysublimowanym związku obrazu i tekstu, który ma miejsce w książkach obrazkowych (picturebookach). Wstępny wywiad wykazał (z dziećmi rozmawiano wcześniej o ich preferencjach i doświadczeniach medialno-czytelniczych), że te 7+ uważają takie medium za nieodpowiednie dla swojej kategorii wiekowej, tylko dlatego, że oferuje ono niewiele tekstu. Oczywiście żadne z nich (już) nie czytało takich książek, a na pewno nigdy nie czytały w sposób, do jakiego zaprosiły je szukające odpowiedzi na wiele zagadnień związanych z visual literacy (kompetencją wizualną) Styles i Arizp. Skąd więc dzieci widziały, że nie znajdą w książkach obrazkowych nic dla siebie? To oczywiste - od dorosłych, rodziców i pedagogów. Gdy okazało się, że udział w proponowanym projekcie czytelniczym może być zajęciem nie tyleż przyjemnym (przyjemność to podstawowa motywacja do nauki), co wymagającym, żadne nie odmówiło udziału. Otwierały się, gdy na jaw wychodziło, że „zabawa" nie będzie się odbywała na zasadach znanych im ze szkoły, czyli kontrolowaniu wiedzy!
Wiele dzieci, biorących udział w projekcie nie czytało takich książek, a powinno. Były niebywałymi interpretatorami języka wizualnego, nie raz wprawiającymi w osłupienie interlokutorki. Późniejsza informacja zwrotna ze szkoły o ich niedostatecznych kompetencjach czytelniczych wprawiała badaczki w osłupienie. Badanie poniekąd wykazało, że książki operujące obrazem są doskonałym środkiem utrzymującym przy czytelnictwie dzieci, które być może zniechęcają się swoją niemożnością czytania, czyli składania liter. Książki obrazkowe dostarczają im lektur odpowiednich do ich możliwości intelektualnych, nie zniechęcając do czytelnictwa jako takiego. Warto pamiętać więc o książkach obrazkowych nie tylko w kontekście visual literacy (kompetencji wizualnych), ale i samego literacy (kompetencji językowych). W obrazach bowiem zaklęty jest tekst, który uruchamiany jest przez interpretujące je dziecko. Dajmy więc mu szansę powiedzieć o tym, co widzi. Tak jak w „Czarownicy piętro niżej" nie sprawdzamy po lekturze, czy uwierzyło w istnienie tajemnych przejść do innego świata, tak po „Pustelniku" nie klarujmy, „co jawa, a co sen." Potraktujmy je jako lektury uzupełniające. Ilustracja to nie World Press Photo. Zresztą i tam ingerencja Photoshopa nie do końca jest znana.
* Czarownica piętro niżej
** Pustelnik
Pustelnik
Martin Ernstsen
tłum. Katarzyna Tunkiel
okładka miękka
wyd. Centrala 2013
format 15 x 22 cm
stron 56
Czarownica piętro niżej
Marcin Szczygielski
il. Magda Wosik
okładka twarda
wyd. Bajka 2013
format 13 x 20 cm
stron 312
Wydawnictwom (i dr Sikorskiej) dziękuję za książki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz