W dalekiej Australii mają swoje tradycje. Na przykład tradycje okienne. Na przykład tradycje okienno-sklepowe. Taki bogaty sklep robi specjalną tematyczną wystawę okienną ("witrynną"). Taki Myer w Melbourne, na przykład. Historia zaiście imponująca, bo sięga 1956 roku. Wtedy to wystawiono "Santa and the Olimpics".
Jak donosi moja australijska wysłanniczka, w tym roku jest to "Dziadek do orzechów". Nie umywa się do zeszłorocznej Olivii, tu i ówdzie dostrzegłam zgoła straszne twarze, powykręcane w nieziemskim grymasie, ale zobaczyć (i pomarzyć o takiej nowej świeckiej tradycji w Warszawie, na przykład) można. Na Antypody daleko, ale od czego jest internet.
Zdjęcie ze strony Myera |
Przypomnę: Dziadek do orzechów, powieść E.T.A. Hoffmanna wydano w 1816 roku. Potem przerobił ją Aleksander Dumas, a balet napisał Piotr Czajkowski. A było to tak...
Jest wigilia. Siedmioletnia Klara (a raczej Marynia) znajduje pod choinką, pomiędzy innymi zabawkami, dziadka do orzechów - dziwną figurkę żołnierzyka, który 'gryzie' orzechy. Dźwięk zegara przenosi dziewczynkę w inną rzeczywistość - zewsząd wypełzają myszy, a zabawki ożywają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz