biały warkocz,
białe kamyki,
czerwone kwiaty,
chusta w kwiaty,
czarne frędzle.
Jak układa się te puzzle?
„Poetycka opowieść o przyjaźni, o pożegnaniu i poszukiwaniu miejsca, w którym można sobie wszystko spokojnie przemyśleć”, piszą na okładce, by nie męczyć dorosłych w księgarni, gdy myślą, kupić czy nie kupić.
Åsa Lind w wywiadzie wyemitowanym przez TVP Kultura 14 września powiedziała wprost to, co także dosyć bezceremonialnie wykłada w swojej książce: zostawcie dzieci w spokoju. O tym prawie do odrębności także jest ta książka. Odrębności widzianej nie tylko jako fizyczna samotność, lecz prawo do świata, w którym nie powinno być miejsca dla dorosłych. Interesujące jak bardzo to, co dziś wydaje się wywrotowe i smrodliwie liberalne (wolność dziecka, czyli ucieczka spod kurateli dorosłych) jest naprawdę konserwatywną odpowiedzią na liberalne zawładnięcie dzieciństwem przez tenże świat dorosłych. To, o czym pisał Neil Postman w 1982 roku w Disappearance of Childhood („Zanik dzieciństwa”) jest procesem, który na zachodzie trwał od końca lat 60 i wiązał się z udostępnieniem tabu dzieciom - poprzez środki masowego przekazu, które nie wymagały umiejętności czytania. Tajemnice emitowane na żywo wciągnęły dzieci tam, gdzie wcześniej nie były wpuszczane (śmierć, seks, przemoc), co w pewnym sensie zwróciło je średniowieczu i czasom sprzed „wynalezienia" dzieciństwa. Trywializując mimo wszystko lakonicznością formy interesujący przekaz, dodam tylko, że właściwie na fali tego zrównania dorosłych z dziećmi, z drugiej strony, kultura dziecięca stała się interesującym poletkiem dla dorosłych, a z tego z kolei wyrasta przecież między innymi rosnąca popularność picturebooka, czyli literatury obrazu.
W Polsce w 1982 roku znikał stary porządek, nie zajmowaliśmy się dzieciństwem, traktat Postmana więc nie tylko nie był u nas wydany, także sam fakt zagrożenia świata dziecka przesunął się w czasie. Świat dziecka cichcem zaczął zagarniać dopiero wolny rynek. Rynek, na którym bez żenady można wieszać brudne gacie. Wszelakie gacie, których miejsce drzewiej było w szafach. Wiszą. Można o tym gadać, lub nie. Czasem trzeba. Ale nie zawsze. Postman we wstępie do drugiego wydania (1994) zawiera nutę optymizmu: „dzieci są najważniejszymi obrońcami dzieciństwa".
Kolaż, kredka, tusz, pisak wodorozcieńczalny - Joanna Hellgren (1981). Gdy dzieci oddalają się w końcu od dorosłych, w obrazie pojawia się przestrzeń, a myśl unosi widza wysoko ponad to, co widzą przyziemni dorośli. Z tej perspektywy widać na przykład, że śmierć jest punktem w bezkresie życia, że życie niezmącone faktem przemijania po prostu toczy się dalej, że istota ludzka jest jednością, złożoną z męskiego i żeńskiego pierwiastka i spaja to przyjaźń lub miłość - łączność duchowa, czymkolwiek ona jest. Niezmiennie dziwi mnie jak powściągliwość (stereotypowa?) Skandynawów czyni ich utalentowanymi przekazicielami myśli skomplikowanych w bezpretensjonalnej formie, która nie rości sobie prawa do pouczania (o tym też wspominały interlokutorki ze Szwecji w rozmowie z Maksem Cegielskim). Zatem łzy cichcem ocieram, gdy czytam szwedzkie haiku-nie-haiku.
DONICE BEZ KWIATÓW.
KWIATY BEZ DONIC.
ŻYCIE BEZ BABCI.
BABCIA BEZ ŻYCIA.
Cisza. Nie tylko na to, by przewrócić kartkę.
To będzie jedna z ważniejszych książek, taka, którą trzeba włączyć do biblioteczki każdej myślącej rodziny.
Chusta babci
Åsa Lind
il. Joanna Hellgren
tłum. Agnieszka Stróżyk
okładka twarda
stron 28
format 22 x 28,5 cm
wyd. Zakamarki 2013
2 komentarze:
Jeszcze nie miałam tej książki w ręku, ale kiedy przeczytałam pierwszą zapowiedź prasową od razu pomyślałam o "Esbenie i duchu dziadka". Kiedy ostatnio oglądałam jego bajkonurrową powtórkę, spłakałam się tak że dzieci (suche jak pieprz) musiały mnie pocieszać.
Z tego co piszesz wynika jednak, że tu jest dużo oszczędniej, choć chyba tak samo mądrze.
Jest chropowata. „Esben i duch dziadka" to jednak w pełni klasyczna narracja.
Prześlij komentarz