Niebawem nowy RYMS (nr 24), tam także, jak zawsze, „Obce strony". Tym razem obcym będzie Jörg Müller i jego Das Buch im Buch, im Buch - jedna z wieloznaczeniowych książek autotematycznych. Modelowy przykład przenikania się światów, opowiada o środkach książki obrazkowej, ale nie nurza się wyłącznie we własnym sosie. Jak przystało na rzecz ponowoczesną, udowadnia, że jest erudytką. Książka, a za nią skryty autor. Tak naprawdę bardziej „skryty", niż skryty (po szczegóły odsyłam do „Rymsa").
* * *
Właściwie nie szukam już doznań estetycznych, lecz języka, który znaczy, oczywiście w obrębie „akceptowalnych środków wyrazu" (tymczasem pozostawiam to bez definicji). Być może dlatego u Müllera wielkogłowa wyłupiastooka dziewczynka już nie razi, choć wyobrażam sobie, że zachowując narrację obrazu można by to graficznie „podczyścić". Jeśli bowiem miałabym wciągnąć na długą już listę przemian w kulturze jakikolwiek nowy „zwrot", byłby to zwrot estetyczny (z wyraźnym dyktatem grafików). Ale dyktat ten lżeje, mam wrażenie, że i do niedawna nieuświadomiona tęsknota za realizmem nabiera coraz konkretniejszego kształtu, zatem dzisiejsza rzecz, króliczki od Müllera, ale też Steinera, choć stare (1978 rok), będą w sam raz. Zdaje się, że ani ten temat, ani podobny sposób przedstawienia nie miałyby miejsca w polskiej literaturze obrazu tamtego czasu. Rabbit Island, czyli angielskie tłumaczenie Die Kanincheninsel. O to dzisiaj chodzi.
Do przetwórni zwierząt (sekcja królicza) trafia zajączek. Wsadzają go do klatki ze znawcą miejscowych zwyczajów. Królik-współtowarzysz nie zna innego życia, to dane mu przez człowieka bierze za jedyne możliwe. W fabrycznym mikroświecie bogiem jest człowiek, zając zna innego boga, skłania więc towarzysza do ucieczki. Co dla jednego jest wolnością, dla drugiego staje się opresją. Wartość tej książki zasadza się na braku łatwych rozwiązań, nieoczywistym morale, wielością dróg, które prowadzą do miejsca, w którym akceptujemy siebie i świat. Dla jednych będzie to fabryka, dla innych zielone pole. Oba gwarantują, że na końcu drogi będzie śmierć, jednak zawiodą do niej odmiennie.
Do przetwórni zwierząt (sekcja królicza) trafia zajączek. Wsadzają go do klatki ze znawcą miejscowych zwyczajów. Królik-współtowarzysz nie zna innego życia, to dane mu przez człowieka bierze za jedyne możliwe. W fabrycznym mikroświecie bogiem jest człowiek, zając zna innego boga, skłania więc towarzysza do ucieczki. Co dla jednego jest wolnością, dla drugiego staje się opresją. Wartość tej książki zasadza się na braku łatwych rozwiązań, nieoczywistym morale, wielością dróg, które prowadzą do miejsca, w którym akceptujemy siebie i świat. Dla jednych będzie to fabryka, dla innych zielone pole. Oba gwarantują, że na końcu drogi będzie śmierć, jednak zawiodą do niej odmiennie.
Jörg Müller jest Szwajcarem, urodził się w 1942 roku. Porównuje się do średniowiecznego kronikarza, dokumentuje przemiany. Zadebiutował w 1973 roku autorską książką Alle Jahre wieder saust der Presslufthammer nieder oder Die Veränderung der Landschaft (ang. Changing Countryside), wcześniej ilustrował dla innych. Wyróżnienie w konkursie Bologna Ragazzi Award otrzymał za Der Bär, der ein Bär bleiben wollte (Niedźwiedź, który chciał zostać niedźwiedziem), a nagrodę za Piotrusia i wilka (za to także nagrodę Hansa Christiana Andersena w 1994 roku). W Polsce z ilustracjami Müllera wydano jedynie Nareszcie wszystko jasne! Dagmar Geisler - mało dla niego charakterystyczna i nie zdradzająca ekologiczno- kronikarskich zainteresowań. Książka w książce w książce wydana została w 2001 roku. Najczęściej pracował w tandemie ze zmarłym w zeszłym roku Jörgiem Steinerem. Ten tandem i książki autorskie to najciekawszy materiał interpretacyjny.
il. Jörg Müller
okładka twarda
wyd. Hutchinson 1978
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz