"Moja mama ma raka" to książka, która przeleżała u mnie na półce kilka lat. Nie była potrzebna. Ani mnie, ani znajomym, polecić też jej gdzie nie było, bo do Bajkonurrra zdecydowanie się nie nadawała.
I niestety przyszła na nią pora - niedługo powędruje do mojej drogiej chorej koleżanki.
Książka Moniki Zięby powstała po konsultacjach z psychologiem dziecięcym i onkologiem. W prosty, przystępny sposób przekazuje dzieciu niezbędne informacje o chorobie nowotworowej. Żartobliwy ton i elementy interaktywne (pokoloruj raka, chustkę mamy, którą nosi na głowie po utracie włosów) pozwalają małemu czytelnikowi oswoić się z problemem, nabrać dystansu. Książka przeznaczona jest dla dzieci od lat pięciu. Czy pięciolatkowi czytać książkę, która choć w sposób lekki, jednak przedstawia dosyć wnikliwie aspekt lekarsko-informacyjny? Nie umiem opowiedzieć na to pytanie. Odpowiedź należy do tego, kto zmaga się z problemem. Każde dziecko jest inne i trzeba ocenić to indywidualnie.
Protagonista Tomek ma 8 lat. Jego mama ma raka piersi. Tomek tłumaczy jak wyglądają złe komórki i czym się różnią od dobrych. W encyklopedii sprawdził, co to znaczy 'chemioterapia' i uczy wymawiać to nowe słowo młodszą o 4 lata siostrę Tosię, niestety będzie się ono przewijało przez ich życie w ciagu najbliższych miesięcy. Tomek wie także, co to mammograf i dlaczego kobiety powinny się nim badać. Tomek w ogóle jest bardzo mądry, opanowany i dobrze przygotowany do walki rodziny z rakiem.
Moja mama ma raka
tekst: Monika Zięba
ilustracje: Agnieszka Cieślikowska
seria Trudny temat
wydawnictwo Ezop 2007
stron 31
okładka twarda
2 komentarze:
Podoba mi się ta książka, bo mówi o prawdziwych emocjach w rodzinie. Nie ukrywa, że sytuacja choroby wywołuje rozpacz, gniew, czasem regres w rozwoju. Mam na półce dwa egzemplarze.
Warto też zajrzeć do "Czy tata płacze?" wydanej przez FISO. Ale tu historia nie kończy się wyzdrowieniem.
Dobrze, że jest coraz więcej książek o poważnych życiowych problemach.
Prześlij komentarz