Zmagamy się z kryzysami na wielu polach. Niektóre dotyczą tylko Polski, inne odbijają się nam światową czkawką. Wiele dyskutowanych jest tu i teraz, ponieważ mają bezpośrednie przełożenie na a) chwilową jakość życia, b) wzrost cen, c) sukces / upadek wyborczy. Rozmawiamy także o edukacji, ale są to rozmowy (i działania) zepchnięte mimo wszystko na margines, a przede wszystkim nietrafione, do czego niestety nikt przyznać się nie potrafi.
Zmniejszenie wieku ''poborowego'' do szkoły, utworzenie gimnazjów, nowe matury, nic nie dające certyfikaty ukończenia kursów tych lub owych, albo nawet "całych uniwersytetów." Tymczasem świat, który stworzył edukację jaką znamy, zniknął dobry czas temu. My natomiast obmyślamy nowe strategie wewnątrz starego, a zmiany określałabym terminami remontowymi: usunięcie ścianki działowej, przeniesienie wejścia ze ściany północnej na południową, czy też położenie kostki bauma na podjeździe. Tymczasem należałoby zburzyć i postawić od nowa. Do tego jednak potrzeba nowych budowniczych i architekta z wizją. Jest taki architekt, nazywa się Ken Robinson, Sir Ken Robinson i nie jest z Polski. To o czym mówi, dotyczy za to naszego kraju w dwójnasób. Indywidualizacja nauczania nigdy nam nie groziła, bo w kraju urodzonych indywidualistów (co widać przy próbach działania zbiorowego) edukacja zmierzała do podporządkowaniu jednostki celom i ideom nadrzędnym - narodowi, ojczyźnie, systemowi. Mówi się, że współcześni Polacy to zbiorowisko bezideowe (nieprawda to, ale tym kontekście byłoby wyzwoleniem), czymże zatem powinna być Nowa Edukacja? Otóż Nowa Edukacja powinna stawiać nie na zdolności telepatyczne młodych (Jest tylko jedna odpowiedź i znajduje się na końcu tej książki, ale nie podglądajcie, bo to nazywamy ściąganiem!), lecz na prawie do bycia w błędzie. Czyli tego, co wyplenia się z dzieci w pierwszym dniu szkoły.
Kena Robinsona pełno w sieci. Poniżej świetna animacja dla wzrokowców, a na samym dole jego wykład dla wszystkich, których edukacja skutecznie nie zainfekowała angielskim.
Zmniejszenie wieku ''poborowego'' do szkoły, utworzenie gimnazjów, nowe matury, nic nie dające certyfikaty ukończenia kursów tych lub owych, albo nawet "całych uniwersytetów." Tymczasem świat, który stworzył edukację jaką znamy, zniknął dobry czas temu. My natomiast obmyślamy nowe strategie wewnątrz starego, a zmiany określałabym terminami remontowymi: usunięcie ścianki działowej, przeniesienie wejścia ze ściany północnej na południową, czy też położenie kostki bauma na podjeździe. Tymczasem należałoby zburzyć i postawić od nowa. Do tego jednak potrzeba nowych budowniczych i architekta z wizją. Jest taki architekt, nazywa się Ken Robinson, Sir Ken Robinson i nie jest z Polski. To o czym mówi, dotyczy za to naszego kraju w dwójnasób. Indywidualizacja nauczania nigdy nam nie groziła, bo w kraju urodzonych indywidualistów (co widać przy próbach działania zbiorowego) edukacja zmierzała do podporządkowaniu jednostki celom i ideom nadrzędnym - narodowi, ojczyźnie, systemowi. Mówi się, że współcześni Polacy to zbiorowisko bezideowe (nieprawda to, ale tym kontekście byłoby wyzwoleniem), czymże zatem powinna być Nowa Edukacja? Otóż Nowa Edukacja powinna stawiać nie na zdolności telepatyczne młodych (Jest tylko jedna odpowiedź i znajduje się na końcu tej książki, ale nie podglądajcie, bo to nazywamy ściąganiem!), lecz na prawie do bycia w błędzie. Czyli tego, co wyplenia się z dzieci w pierwszym dniu szkoły.
Kena Robinsona pełno w sieci. Poniżej świetna animacja dla wzrokowców, a na samym dole jego wykład dla wszystkich, których edukacja skutecznie nie zainfekowała angielskim.
3 komentarze:
Dziecię wzywa, dooglądam później. Dzięki ogromne za ciekawy wpis
też zgłębię z chęcią, tym bardziej, że temat ostatnio mnie dopadła w związku z taką publikacją http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105407,9917966.html
"On słucha do wewnątrz, a w szkole trzeba słuchać niejako do zewnątrz" -> Zmory / Zegadłowicz / Marczewski
Prześlij komentarz