sobota, 17 listopada 2012

ZEZIA


Właściwie miałam już nie pisać o książkach, które można sobie darować. Tyle dobrego się dzieje - o tym trzeba, by wiarę umacniać - a ja nic, nie mam czasu. Z drugiej jednak strony, przerażają mnie przelewające się przez media fale zachwytów nad obiektami literackimi, do których przyczynili się celebryci.  Fala związana z książkami dla dzieci rzadko nawiedza eter. Jest niebezpieczeństwo, że ktoś w to wszystko uwierzy.


Agnieszka Medialna Chylińska to miła (media zauważają "pozytywną społeczną przemianę z buntownicy w kobietę odpowiedzialną", w skrócie "z glanów w szpilki") "równa babka": w kaszę sobie dmuchać nie da, robi, co kocha, podobno nawet dobrze, ma masę fanów, charakterystyczny głos, tatuaże, jest matką dzieci dwojga, styliści odnaleźli w niej kobietę na potrzeby pewnego programu (tytuły mi się mieszają). A że ma dzieci, to (naturalnie) napisała książkę dla dzieci.

Zezia tak naprawdę nie ma na imię Zezia, tylko Zuzia. Zezią nazwał ją młodszy brat Czarek, gdy Zezia, czyli Zuzia, wróciła z Mamą od optyka. {rodział pierwszy}  Jak już wcześniej zostało powiedziane, Zezia razem ze swoim młodszym bratem Gilerem, Mamą i Tatą oraz kotką Idźstąd mieszkała w kamienicy przy ulicy Grójeckiej w Warszawie. {rodział drugi}  Rodzice Zezi mieszkali na pierwszym piętrze w starej kamienicy, która miała też innych lokatorów. {rodział trzeci}  Zezia z czasem nauczyła isę, że mieć obowiązki jest bardzo przyjemnie. Sprawdziła to kiedyś, gdy tradycyjnie Ciocia Zagranica przysłała paczkę tuż przed Bożym Narodzeniem i Mama poprosiła Zezię, by najpierw wytarła wszystkie sztućce i poukładała je w kuchennej szufladce. {rozdział czwarty}  Najnudniejsze były zawsze łikendy. Mama Zezi była wtedy bardzo zmęczona. Albo odsypiała do południa cały tydzień pracy, albo brała się za sprzątanie, prasowanie i te wszystkie nudne zajęcia. {rodział piąty} Zezia zawsze się zastanawiała, jak to się stało, że Mama zakochała się w Tacie, a Tata w Mamie. Oboje przecież się tak bardzo różnili. Mama była punktualna i obowiązkowa, pomagała Zezi w zadaniach z matematyki i w wolnym czasie zawsze miała coś do zrobienia. {rozdział kolejny}

Na 120 stronach opisu Zezi i jej otoczenia znajdziecie jeszcze smutki Zezi, marzenia Zezi, wakacje, święta i wszystkie inne Zezi. Konia z rzędem temu, kto zgadnie, ile razy wydrukowano tam słowo "Zezia" lub jego odmianę, na stronę przypada średnio 7.



W tej książce akcja nie zawiązuje się ani na chwilę, w tej książce nie ma ani jednego dialogu, tę książkę równie dobrze mogła opowiedzieć wam sąsiadka. Wie pani, moja Hania, tzn. nie moja córka Hania, tylko Hania, synowa, taka blondynka, przychodzi czasem do mnie, na pewno ją pani widziała na schodach, taka niska, przy kości, czasem ma okulary, ale ona głównie szkła kontaktowe nosi, teraz to dobrze mają, ale nie we wszystkim, wiadomo.  To, jak już wcześniej powiedziałam, ta moja Hania, to ona pracuje w banku, tym na Wolskiej, na rogu Wolskiej i Płockiej, mówiąc dokładniej, taki wysoki budynek, na pewno pani widziała, ładne tam mają mieszkania, byłam kiedyś u znajomej. I ona właśnie, Hania, ....  Smutki, marzenia, święta. Łikendy, spotkania, zwierzęta. Wasza sąsiadka, nie jest Waszą Medialną Sąsiadką. Dlatego nigdy nie wyda książki.

Teoretycznie Agnieszka Chylińska, której nie znam (w przeciwieństwie do Agnieszki Medialnej Chylińskiej, postaci wykreowanej przez media), mogła napisać dobrą książkę. W tych opowieściach sąsiedzkich widać cień możliwości, pewną dozę wyobraźni, wolność nieświadomości. Po raz kolejny jednak wychodzi na jaw brak kompetentnego redaktora, prac nad możliwościami, a i podstawowych wiadomości, dotyczących konstruowania najprostszej fabuły, kreowania napięcia, rozwiązywań warsztatowych, brak dobrego ducha i mentora, który pokierowałby zapał autorki we właściwą stronę.  

Tu na marginesie przytoczyłabym anegdotę z czasów ideowych, w której pewna znana postać przychodzi do pewnego ciała decyzyjnego ze swoją twórczością, ale przyrzekłam (na wszystko), że nigdy nie zdradzę szczegółów. (W każdym razie do niczego nie doszło.)


Na okładce osobistości nie związane z krytyką literacką, patronat: muzyczne radio (mainstreamowe). Zuzia i Giler to jedynie ciekawostka dla miłośników talentu muzycznego wyżej wymienionej. A jeśli wydrukowani na okładce "świetnie się bawili", to dlatego, że znają Agnieszkę Chylińską, nie Chylińską Medialną. Do medialnego biogramu Chylińskiej Medialnej dodano w każdym razie: "pisarka".

Zezia i Giler
Agnieszka Chylińska
il. Marek Bogumił
okładka twarda
stron 120
format 15x21 cm
wyd. Pascal 2012


Wydawnictwu dziękuję za udostępnienie egzemplarza. Pójdzie on dalej w świat krytyki blogowej.



Na ostatniej stronie wielkimi literami: KONIEC? Mam nadzieję, że tak. W każdym razie w tym kształcie.

7 komentarzy:

monika cichoń pisze...

czyli że taka polska madonna?

Pani Zorro pisze...

Myślę, że to byłby komplement.

monika cichoń pisze...

no to szczyt, że ktoś to wydał..

anitamm pisze...

Marzeniem artystki jest napisanie monodramu dla Krystyny Jandy:))))))

Pani Zorro pisze...

W monodramach nie ma dialogów. Może się udać...

Pani Zorro pisze...

Moniko, ktoś to wydał, bo to żyła złota. "Taka miła dziewczyna ta Chylińska, była zbuntowana, ale się poprawiła, i matką została, i jaką dobrą matką, kocha dzieci, więc naturalnie teraz coś dla nich robi, kupię tę jej książkę, bo lubię Chylińską." O książce Chylińskiej napisały i gazety prawne, i brukowce. O jakiej dziecięcej książce pisało tak wiele mediów w ciągu ostatnich dwudziestu lat?

aneta pisze...

Nie wybaczamy jej, że przestała być zbuntowana. Mój mąż gdy ją zobaczył w nowej formie wizualnej i w pewnym teledysku prawie na zawał zszedł przed trzydziestką. Myślał, że piosenka, którą słyszał wcześniej to żart. Więc jej książki kijem nie ruszy.