poniedziałek, 23 maja 2011

Znacz Dwa


Wyciągnęliśmy książkę z moich starych zasobów.  Państwowe Wydawnictwo ISKRY, Warszawa 1979 rok.  Wydanie XIII, nakład 50 000 egzemplarzy (+ 300).  Papier klasa V, zwiastujący nadchodzącą popelinę.  Druk ukończono w marcu 1979 r.  W Opolskich Zakładach Graficznych.  Urocze są te stare noty wydawnicze. Zabawny wydaje mi się także ślad mojej bibliotecznej fascynacji - własny ołówkowy pseudoekslibris z fantazyjnie zawiniętymi inicjałami.  Nr książki 226.

* * *

foto A. F. Bradley // Nowy Jork, 1907

Nazywał się Samuel Langhorne Clemens.  Urodził 30 listopada 1835 roku we Florydzie w Missouri, od 4 roku życia dorastał w Hannibalu, porcie na rzece Mississippi, 65 kilometrów od rzeczonej Florydy.  Był szóstym z siedmiorga dzieci Johna Marshalla Comptona, właściciela zarówno ziem rozległych, jak i niewolników, oraz Jane Lampton Clemens.  Jednym z trzech potomków, którzy dożyli starości.  Niewielu się to wtedy udawało, nawet w bogatych rodzinach.  Nie wiadomo, jak potoczyłoby się jego życie, gdyby na zapalenie płuc nie zmarł wpływowy ojciec (także prawnik i sędzia).  Twain, jeszcze wtedy Samuel Clemens trafia do drukarni na nauki.  Kariera drukarza rzuca go po Stanach, a w podróży fascynuje się parowcami i postanawia zostać pilotem.  Niektórzy twierdzą, że to z marynarskiego żargonu wywodzi się jego pseudonim 'mark twain'.  Znacz dwa.  Two fathoms, twelve feet, dwa sążnie, 3,66 metrów.   Bezpieczne wody. Inni stawiają na pochodzenie barowe.  Dwa drinki na kredyt.  Obie opcje są prawdopodobne w tym przypadku.


Dom małego Samuela w Hannibalu

 Tomek Sawyer mieszka w St. Petersburg, które w rzeczywistości było Hannibalem - idyllicznym miasteczkiem dzieciństwa.  Może był to pokrętny łańcuch skojarzeń, który doprowadził go od Florydy - dziury nad jeziorem (nazwanej lata później Jeziorem Marka Twaina) do Florydy, gdzie słońce zawsze świeci, a największym miastem nad zatoką Tampa jest właśnie wspomniany i pieszczotliwie nazywany St. Pete?  Popatrzcie na powyższe zdjęcie.  To właśnie ten płot malował Tomek Sawyer w drugim rozdziale Przygód Tomka Sawera.  Naciągane?  Owszem. Ale jak pięknie Amerykanie potrafią zbić kapitał nawet na przygodach nieistniejących osób.  Na ile Tomek to Samuel można oczywiście domniemywać, bazując na licznych biografiach, w tym dostępnej w sieci, autorstwa  Alberta Bigelow Paine'a. Wiadomo, że Twain czerpał z dzieciństwa, doskonale portretował ludzi i archiwizował obyczaje i historyjki.  W opowiadaniu o Tomku wymalował wiele miejsc charakterystycznych dla Hannibala, po których teraz miejscowi przewodnicy oprowadzają szkolne wycieczki i zagranicznych turystów, odmalował postaci - swoich bliskich, dwóch kolegów i siebie jakim był (Tomek) i jakim chciano, żeby był, a nie był (Sid) i pewnie jeszcze kimś, kogo znał Samuel L. Clemens.  Mówiąc krótko:  miał dar.  Na początku nie wiadomo jeszcze było do czego.  Nie wychodziło mu gdzie indziej, więc został dziennikarzem (lubię to podejście do tematu)...
 
Pisząc o Przygodach Tomka Sawyera ciągle jednak traci się wątek.  Nie wiadomo bowiem, kto ciekawszy - autor czy jego wymysł.  His mother declared that he gave her more trouble than all the other children put together.**  Matka twierdziła, że ze wszystkich dzieci własnie on sprawiał jej najwięcej kłopotów.  Jeśli zdanie to wywołało w waszych umysłach pogłos, znaczy, że powinniście 'czemprędzej' pobiec do najbliższej biblioteki, półki lub księgarni i przeczytać o Tomku, chłopcu, który żył (lub nie) jeszcze w XIX wieku.  Nie byłam chłopcem, ani nawet niegrzeczną dziewczynką.  Doskonale się kamuflowałam.  Czytałam w dzieciństwie Przygody Tomka Sawyera i choć zaimponowała mi swoboda z jaką poruszał się po świecie,  tworząc w jego ramach swój własny, nie wywarł na moich latach 80. dużego wrażenia.  Twain nie portretował moich fascynacji, choć (a może dlatego, że) należę jeszcze do pokolenia, które cieszyło się względną wolnością i bezstresowym dzieciństwem.  Wydawałoby się, że taka ramota sprzed dwóch wieków (jeśli się uprzeć) nie jest w stanie zaimponować żadnemu chłopakowi teraz.    Spieszę Wam donieść, że nic bardziej mylnego.  Uroki zabawy 'szczypawką', strach przed wyrywaniem zęba i burą od ciotki/matki (ciotka Polly to w istocie matka Twaina) należą do sfery, która nie wygasła wraz z pojawieniem się pierwszego IBM-a.  To książka szczera - kolejna jej zaleta - szczera wobec dziecka, bezwzględna wobec dorosłych, choć nie zdradzająca doszczętnie tej grupy.  Wspaniale przedstawia prostolinijny świat chłopięcych kombinacji, mitomanii, istoty kumplowania się i - choć nie lubię tego słowa - ogólnie: chłopięcego świata.  Szczególnie świata dzikich dzieci.

Jeśli pomyślę sobie, że mój syn jest trochę takim Tomkiem Sawyerem, to zaczynam się smucić.  W XXI wieku nie ma miejsca dla dzikich dzieci. Jak znajdzie sobie swoje miejsce w dzisiejszym uporządkowanym świecie, w którym namiot można rozbić tylko na kampingu, rowerem jeździ się w kasku, a kleszcze budzą grozę porównywalną z wirusem HIV?  Tomek Sawer bawił się kleszczami.

* * *

Jego życie było wpisane w kometę Halley'a.  Urodził się, gdy mijała ziemię, zmarł, gdy wracała.  I came in with Halley's Comet in 1835. It is coming again next year, and I expect to go out with it. It will be the greatest disappointment of my life if I don't go out with Halley's Comet. The Almighty has said, no doubt: 'Now here are these two unaccountable freaks; they came in together, they must go out together.'  {W 1835 roku przyniosła mnie Kometa Halley'a.  Wraca za rok i zamierzam z nią się zabrać.  Byłby to zawód mojego życia, gdyby stało się inaczej.  Bóg powiedział:  'te dwa dziwactwa razem przybyły i razem muszą odejść'.}*

4 grudnia 1985 roku amerykańska poczta wypuściła znaczek "Mark Twain i Kometa Halleya".

* * *

Aż dziw bierze, że ta powieść została napisana 135 lat temu i dowodzi tylko temu, że zmieniły się technologie, ale nie człowiek.  Przygody Tomka Sawyera to książka o jedynej i niepowtarzalnej przygodzie - młodości.**  Także dla rodziców, żeby pamiętali, że kiedyś też tacy byli.



* wstęp do Przygód Tomka Sawera: Ewa Kieruzalska
** Biografia Marka Twaina Albert Bigelow Paine

Przygody Tomka Sawyera
Mark Twain
tłumaczenie Kazimierz Piotrowski (1953)
projekt okładki:  Tadeusz Michaluk
wydawnictwo:  Iskry
rok 1979



Książka w tłumaczeniu Jana Bilińskiego dostępna jest online - projekt Wolne lektury.
Pierwsze wydanie Przygód Tomka Sawera ze wstępem autora (1876) można pobrać tu.
Książkę zadedykował Twain swojej żonie, Olivii Langdon.  Osobie, której zawdzięczał zmianę poglądów na niewolnictwo.

Brak komentarzy: