wtorek, 6 listopada 2012

SHIT HAPPENS

Dziś na skrzyżowanie Alei "Solidarności" i Jana Pawła II wjechały wszystkie samochody.  Na dwadzieścia minut w autobusie linii 171 utknęła 4-letnia dziewczynka-po-przedszkolu i stado-wściekłych-ludzi.  Wokół sami desperaci. Chłop żywemu nie przepuści.


Wielki łysy koleś wyciągnął książkę o psiej kupie i zaczął czytać, czterolatce i stadu.

Czterolatka:  "- Kupa?! Kupa kupa kupa kupa? Eeeeee?"
Ludzie: "- Eeeee?!"

Biały piesek zrobił kupę.
W zaułku, pod murem.

Za oknem kierowca tramwaju "naucza" pana w osobówce.

Bryłka ziemi, która wylegiwała się w koleinie na drodze,
zerkała na kupę z uśmiechem.
- A ty, czego się śmiejsz?

Ludzie wysiadają i wsiadają. Bo co tu robić na środku skrzyżowania.  Nie o takim "zatrzymaniu" myśleli chyba wschodni mistycy.

8 czytań później, 55 wyglądnięć przez okno boczne i dwa przez frontowe.  Z daleka słychać sygnał pełznącego radiowozu.


Napisana przez Kwong Jeong-saenga, a zilustrowana przez Jeong Seung-gaka Psia kupa może być "piękna" (piękna książka obrazkowa, tak ją opisują), aczkolwiek nie urodą zachodnioeuropejską.  Mówi o pięknie celowości nawet najbardziej nieistotnych zdarzeń - brzydkich, niechcianych, mających jednak znaczenie.  Nadaje sens.  Autor posłowia (już wspominałam wcześniej o koreańskiej tradycji załączania wskazówek interpretatorskich dla dzieci i dorosłych), Lee Seung Yong (jogin, ekolog, pisarz) pisze:  "Chciałbym, żeby lektura książki o kupie stała się duchowym i emocjonalnym "nawozem" także dla dzieci w Polsce, po drugiej stronie globu."


- Tato, ja jestem tą kupą - powiedziała w końcu księżniczka.

Jedno z pierwszych praw wszechświata:  jeśli w Warszawie psują się światła na największym skrzyżowaniu, to Święty Boże nie pomoże. Shit happens.


Są rzeczy, których nie da się opisać słowami,
rzeczy, których trzeba doświadczyć...
[jogin, ekolog, pisarz]

Właściwie nie wiem, jak to by się potoczyło, bez tej książki.

Kwon Jeong-saeng
il. Jeong Seung-gak
tłum. Edyta Matejko-Paszkowska
format 23, 5 x 25 cm
okładka twarda








Wydawnictwu dziękuję za udostępnienie egzemplarza.

6 komentarzy:

Bazyl pisze...

We mnie jednak chyba za dużo konserwy, żeby spróbować. Wolę zostać przy bezpiecznych szopach praczach. Ewentualnie piłkarzach :)

Pani Zorro pisze...

Nie wiem, czy taki szop pracz dałby sobie radę...

homo-legens pisze...

Ha, staliśmy na tym samym skrzyżowaniu... Z tym, że tramwaj 33 względnie szybko wykaraskał się z tej komunikacyjnej czarnej dziury. ;)

Pani Zorro pisze...

O! Jeszcze jeden dowód na to, co potrafi książka o kupie. :D

mama_zaczytana pisze...

Nie przepadam, za różnego rodzaju łańcuszkami, ale - czego się nie robi dla idei ;)

Zatem - NOMINUJĘ!
http://czytajki.blogspot.com/2012/11/liebster-blog-czyli-promujemy-dziecieca.html

Pani Zorro pisze...

Tak łańcuchem we mnie?! ;-)