Dziś na skrzyżowanie Alei "Solidarności" i Jana Pawła II wjechały wszystkie samochody. Na dwadzieścia minut w autobusie linii 171 utknęła 4-letnia dziewczynka-po-przedszkolu i stado-wściekłych-ludzi. Wokół sami desperaci. Chłop żywemu nie przepuści.
Wielki łysy koleś wyciągnął książkę o psiej kupie i zaczął czytać, czterolatce i stadu.
Czterolatka: "- Kupa?! Kupa kupa kupa kupa? Eeeeee?"
Ludzie: "- Eeeee?!"
Biały piesek zrobił kupę.
W zaułku, pod murem.
W zaułku, pod murem.
Za oknem kierowca tramwaju "naucza" pana w osobówce.
Bryłka ziemi, która wylegiwała się w koleinie na drodze,
zerkała na kupę z uśmiechem.
- A ty, czego się śmiejsz?
zerkała na kupę z uśmiechem.
- A ty, czego się śmiejsz?
Ludzie wysiadają i wsiadają. Bo co tu robić na środku skrzyżowania. Nie o takim "zatrzymaniu" myśleli chyba wschodni mistycy.
8 czytań później, 55 wyglądnięć przez okno boczne i dwa przez frontowe. Z daleka słychać sygnał pełznącego radiowozu.
Napisana przez Kwong Jeong-saenga, a zilustrowana przez Jeong Seung-gaka Psia kupa może być "piękna" (piękna książka obrazkowa, tak ją opisują), aczkolwiek nie urodą zachodnioeuropejską. Mówi o pięknie celowości nawet najbardziej nieistotnych zdarzeń - brzydkich, niechcianych, mających jednak znaczenie. Nadaje sens. Autor posłowia (już wspominałam wcześniej o koreańskiej tradycji załączania wskazówek interpretatorskich dla dzieci i dorosłych), Lee Seung Yong (jogin, ekolog, pisarz) pisze: "Chciałbym, żeby lektura książki o kupie stała się duchowym i emocjonalnym "nawozem" także dla dzieci w Polsce, po drugiej stronie globu."
- Tato, ja jestem tą kupą - powiedziała w końcu księżniczka.
Jedno z pierwszych praw wszechświata: jeśli w Warszawie psują się światła na największym skrzyżowaniu, to Święty Boże nie pomoże. Shit happens.
Są rzeczy, których nie da się opisać słowami,
rzeczy, których trzeba doświadczyć... [jogin, ekolog, pisarz]
Właściwie nie wiem, jak to by się potoczyło, bez tej książki.
Kwon Jeong-saeng
il. Jeong Seung-gak
tłum. Edyta Matejko-Paszkowska
format 23, 5 x 25 cm
okładka twarda
Wydawnictwu dziękuję za udostępnienie egzemplarza.
6 komentarzy:
We mnie jednak chyba za dużo konserwy, żeby spróbować. Wolę zostać przy bezpiecznych szopach praczach. Ewentualnie piłkarzach :)
Nie wiem, czy taki szop pracz dałby sobie radę...
Ha, staliśmy na tym samym skrzyżowaniu... Z tym, że tramwaj 33 względnie szybko wykaraskał się z tej komunikacyjnej czarnej dziury. ;)
O! Jeszcze jeden dowód na to, co potrafi książka o kupie. :D
Nie przepadam, za różnego rodzaju łańcuszkami, ale - czego się nie robi dla idei ;)
Zatem - NOMINUJĘ!
http://czytajki.blogspot.com/2012/11/liebster-blog-czyli-promujemy-dziecieca.html
Tak łańcuchem we mnie?! ;-)
Prześlij komentarz