Pierwsze XX-wieczne wydanie i pierwsze XXI-wieczne.
To porównanie dużo mówi o świecie, a że świata dorosłym się nie tłumaczy, zostawiam was sam na sam z przemyśleniami.
********
W krainie zwierząt panował wielki głód.
Pewnego dnia natknęły się na olbrzymie drzewo uginające się pod ciężarem owoców. Ale nie mogły jeść, bo nie wiedziały, co to za drzewo.
Ujrzawszy Nosorożca Pałętę, uśmiechnął się do niego łaskawie i poprosił, aby zjadł z nim kolację
R-r-r-r-r-r-r-r-r-r-r!
Zbieraj się! Zmykaj! Już cię nie ma! Powiedziałem już Nosorożcowi Pałęcie, powiedziałem Prosiaczkowi Łatce, powiedziałem Kozłowi Tumanowi, ale już tobie nie powiem, że to drzewo nazywa się P A M P I L I O !
**********
A z tyłu piękny kotek-logo. Tył z tyłu. W nowym wydaniu z tyłu jest bowiem przód.
Nie jest to wpis wartościujący.
Każde czasy mają swojego Pampilia.
Pampilio
tekst: Irena Tuwim
ilustracje: Ignacy Witz
Nasza Księgarnia 1962
format 20 x 25 cm
nakład 900 000 + 260
Pampilio
tekst: Irena Tuwim
ilustracje: Monika Hanulak
Wytwórnia 2010
format 24 x 28,5
nakład XXX
Wydawnictwu dziękuję za udostępnienie (nowego) tytułu.
10 komentarzy:
O! Miło zobaczyć Pampilio, które pamiętam z dzieciństwa... Pamiętam, że miałem okropną ochotę spróbować go - podobnie, jak takich np. wiórków ze "Zdobywców orzechowego tortu" Wojciechowskiego albo zawartości buteleczki w "Alicji...". Być może dlatego moim osobistym i subiektywnym zdaniem wersja 2010 może się przy 1962 schować... Ale zastrzegam, że to tylko moje zdanie - zdanie starego i zupełnie nie-modern rupiecia... ;-)
Ciężko uwspółcześnionym wersjom wygrać z hitami z dzieciństwa.
A mnie nudzi tekst (jakaś jestem airenotuwimowa).
Ja z tekstem akurat też mam duży problem. Wielowektorowy. ;)
Aha i jeszcze dobitniej podkreślę: dla mnie tu NIE MA lepszego wydania. To porównanie doskonale pokazuje jak zmienił się świat.
Już kilka razy miałam "problem" z nowymi wydaniami starych książek, które niegdyś bardzo lubiłam. Dotyczy to nawet ulubionych współczesnych ilustratorów. Drugi mój problem - to papier. Nikt mnie nie zmusi do kupienia Szancera na śliskim papierze. Ostatnio mocno rozczarował mnie Miś Uszatek, właśnie z tego powodu. To tak o wznowieniach...
Papier mnie też często rozczarowuje... Liczę na coś bardziej wyszukanego, a tak się ślizga, że ledwo w rękach trzymam (zatem wypuszczam i nie wracam).
Aha: ale to nie przypadek nowego wydania "Pampilio".
A ja mam stare wydanie, a tył też jest w nim z przodu. Omyłkowo na odwrót przyszyto okładkę. :-)
To się nazywa szczęście! :)
Prześlij komentarz