sobota, 28 maja 2011

UNIWERSYTET TRZECIEGO WIEKU






Dzieciństwo dzieci to doskonała okazja, żeby się podszkolić.  Można to robić pod przykrywką pokazywania świata dzieciom.   Takie alibii.  Można także zgłębiać wiedzę niezależnie od kompromitacji, do których doprowadzają nas już nieświadome niczego dwulatki.  Brak wiedzy najczęściej bowiem nieubłaganie wyłazi pod ostrzałem pytań z pozoru błachych, szczególnie tych, zaczynających się od "A cio to?", a (nie)kończących się na "Dlacego?"


Na przykład takie niebo.  Wiadomo:  jest (albo i nie, zależy od interpretacji).  Nie żeby od razu się tam szykować.  Co to, to nie.  Szczególnie, że (jak podają niektóre źródła) grają tam na okrągło muzykę klasyczną, a jak wiadomo, nie każdy za nią przepada.

Niebo w dwóch dzisiejszych odsłonach to nie metafizyka w poezję odziana, lecz czysta (!) wiedza.


Wielka księga chmur Richarda Hamblyna wyjaśnia przystępnie tajemnice tego, co stoi przed nami otworem, tego, co pewnie sprytnie zawarli nasi przodkowie w tak zwanej "mądrości ludowej", a która niestety nie przebiła się przez betonowe mury miast.  I tak niewielu z nas jest w stanie przypomnieć sobie choć jedną fachową nazwę, zadowalając się "obłoczkami" bądź "barankami".   Czasem chce się  jednak wiedzieć więcej, a to więcej może pomóc zrozumieć wiele zjawisk zachodzących w przyrodzie.

Każdy z wędrujących po niebie obłoków ma niepowtarzalny kształt.  W książce tej, Richard Hamblyn - główny meteorolog biura meteorologicznego Wielkiej Brytanii i Irlandii - wprowadza w tajniki wszystkich rodzajów i gatunków chmur.  Uczy nie tylko ich rozpoznawania i określania typu wyglądu nieba, lecz także tego, jak przewidywać zmiany zachmurzenia i prognozować pogodę na najbliższe godziny i dni.  {z okładki}

Jeśli chcecie się dowiedzieć, jaka pogoda czeka was na wakacjach, co to jest CM5 i jak wygląda mamma, wiedza ta leży przed wami otworem na półkach księgarskich.  Na zachętę zdradzę tajemnicę rzeczonej CM5.  Panie i panowie, przed państwem Altocumulus stratiformis - chmura piętra średniego.  Nie wróży pogody, bowiem nieubłaganie zasłania najpierw słońce, a potem całe niebo.  Wzrost gęstości tych chmur nie jest na ogół spowodowany zwiększeniem ich rozmiarów, lecz wzrostem koncentracji zawartych w nich kropelek wody. 



Plany mogą być takie:  za dnia wylegujecie się w miłym miejscu, obserwując akcje na niebie (oczywiście, cha cha cha, nierealne w kontekście tego bloga), a wieczorem (już bardziej realne, bo dzieci śpią, a te, co nie śpią, są na ogół na tyle duże, że nie wymagają ciągłej atencji i odwracania głowy od atrakcji) obserwujecie niebo w wymiarze nr 2, wymiarze nocnym.  Oczywiście, jeśli formacje, obserwowane w cyklu dziennym będą na tyle łaskawe, że ustąpią i objawią bogactwo wszechświata.  Tradycyjnie, z punktu widzenia laika, w każdym razie, najlepszym miesiącem do obserwacji jest spektakularny sierpień.  Nie tylko dlatego, że mam wtedy urodziny, przede wszystkim z uwagi na roje meteorów.  Te sierpniowe to perseidy, od nazwy gwiazdozbioru, w którym znajduje się radiant roju, czyli punkt, z którego wydają się wylatywać.




A jak już zaplanujecie takie obserwacje, to warto się wcześniej przygotować.  I tu pomocnym być może kieszonkowy atlas Nieba nocą Kevina Tildsley'a.  Mapy nieba w zależności od miesiąca, opisy gwiazdozbiorów i planet widocznych z ziemi, wskazówki jak i czym je namierzyć oraz wyjaśnienia wszystkich najważniejszych pojęć.  Nie będę się wymądrzać, bo sama jestem niedouczona.  Ale od czego mam dzieci, jeśli nie po to właśnie, żeby się zmotywować naukowo.

Wszystkim zaintesowanym 'Uniwersytetem Trzeciego Wieku' dedykuję mapę czerwcowego nieba.  Za chwilę Dzień Dziecka.  W nas.


Wielka księga chmur
Richard Hamblyn
tłum. Ryszard Klejnowski
stron 160
format 16 x 24 cm
wyd. RM 2010




Nieba nocą
Kevin Tildsley
tłum. dr Tomasz Kwast
stron 224
format 10 x 19 cm
wyd. Solis 2007

3 komentarze:

Fantazjana pisze...

Już kiedyś miałam smak na "Wielką księgę chmur", bo pytania rosną... Chciałam tylko przekartkować, a nie zawsze w księgarniach pamięć działa. Baaardzo lubię takie obrazowe, rzetelne poradniki! Chyba się skuszę. Udanego weekendu!

Bernadeta pisze...

Mam w tej kwestii sporo zaległości:) Pewnie nadrobię z dziećmi - ciekawe, dlaczego nie było o tym w szkole na fizyce. Bliższe mi to niebo (i ciekawsze) niż reguła prawej dłoni albo równania Maxwella:(

Pani Zorro pisze...

Zabijanie powiązań nauki z życiem to największe 'osiągnięcie' szkoły. Cud, można by rzec...