piątek, 30 kwietnia 2010

PRAWDA / SZCZĘŚCIE (wg Niny)



Wyobraź sobie ludzi przykutych łańcuchami do muru, w głębi mrocznej jaskini.  Za nimi płonie ogień, którego blask rzuca na ściany cienie.  Nie mogą się odwrócić, widzą jedynie cienie.  {Prawda wg Niny, str. 27}

Prawda - niewidoczna dla oka, dostępna dla umysłu (nie każdego).   O nią się walczy, jej się szuka, sprzeniewierza, ukrywa, wykorzystuje.  Wielka sprawa.  Częściej mamy z nią do czynienia poprzez antytezę, czyli kłamstwo.  Wraz z rozwojem inteligencji, dzieci odkrywają potęgę kłamstwa, robią to najpierw z wzruszającą naiwnością, dochodzącą po latach do rozjuszającej bezczelności.  A można inaczej.  Chyba można inaczej.

Dzieci z natury są filozofami, codziennie zadają setki pytań, ważkich i nic nie znaczących - czasami wszystkie w jednym ciągu, bez jednego oddechu.  Znacie to?  Znamy!  To posłuchajcie!

Czekałam na taką książkę - rzeczową, mądrą, wielopłaszczyznową, a przy tym (na ile to możliwe) lekką i z dystansem.  Bez morałów, uproszczeń, narzuconych wizji i bajek bez pokrycia.  Przede wszystkim dlatego, że moje starsze dziecko wchodzi w okres buntu i naporu, a co za tym idzie, silnej potrzeby usystematyzowania wiedzy pojęciowej, przede wszystkim zagadnień z którymi zmaga się na codzień -  między innymi właśnie prawdy i szczęścia.  

Rodzina Niny to klasyk:  2+2 (Nina i  jej brat Marcin).  Jest jeszcze bezimienny pies 'Mój pies' oraz 'Kot'.  Życie rodziny składa się przede wszystkim z rozmów, rzecz niebywała.  Nina rozmawia z psem, samą sobą, tatą, mamą, nauczycielką, koleżankami i sąsiadem Augustynem.  Każdy ma wkład w kolejne fazy wtajemniczenia, choć wydaje się, że czym dalej w głąb poznania, tym dalej znajdujemy się od prawdy o prawdzie (bądź też szczęściu, choć przy prawdzie, szczęście wydaje się naprawdę 'bułką z masłem';  aż dziw, że tyle tomów na ten temat napisano).  Rodzice tłumaczą Ninie pojęcia 'życiowo', doświadczenie zbiera w kontaktach z rówieśnikami, sąsiad Augustyn to mistrz-nauczyciel, przywołujący mity i klasyków filozofii, a pies występuje jako superego lub też jego składowa, czyli świadomość.   Po drodze jest jeszcze szkolna nauczycielka, ale tak nieprzekonująca, że wietrzę tu spisek ze strony autora.  (Czyżby celowa złośliwość?)  Ciekawa jest postać kota, który w książce także ma swoje znaczenie symboliczne (przebywa na przykład na kolanach uczonego sąsiada Augustyna, jak Muezza, ulubiony kot proroka Mahometa)  oraz występuje już bardziej przyziemnie, jako domniemany sprawca zniszczenia wazonu (A może wszedł tu kot?).


- To zupełnie jak w kuchni podczas gotowania:  czasem trzeba coś posolić, a czasem nie.  
- A jeśli się nie umie gotować?

Nina nie jest głupiutką ośmiolatką, która zadaje infantylne pytania, zdając się na niepodważalny autorytet dorosłych.  To rezolutna partnerka do rozmów, drążycielka tematu, zadająca trafne pytania.  Kolejny wielki plus tej serii, odzwierciedla zresztą podejście jej autora do dzieci i ich potencjału.
Autor książki, Oscar Brenifier jest doktorem filozofii, konsultantem i pedagogiem, organizatorem warsztatów filozoficznych w szkołach i centrach kultury we Francji (...).  Jest także założycielem Instytutu Praktyki Filozoficznej (Institute of Philosophical Practice), który oferuje warsztaty dla dzieci i ich rodziców.  Filozoficzne oczywiście.  Uczy na nich nie tylko podstaw filozofii, ale tego jak nie zabijać naturalnego pędu poznawczego dziecka.  Uświadamia, jak swoją postawą wpływamy, czasem bezwiednie na dzieci i z myślicieli produkujemy materialistów.  Polecam na stronie (link pod nazwiskiem autora) ciekawy artykuł o przewrotnym tytule "Jak zastopować dziecięce pytania" (dostępny w trzech językach:  francuskim, angielskim i hiszpańskim).
Institute of Philosophical Practice oferuje także darmowe konsultacje filozoficzne przez Skype'a.  Informacje pod adresem:  alcofrib@club-internet.fr

Książki o prawdzie i szczęściu same proszą się o czytanie.  Z pozoru dziecięce i niezdarne ilustracje komiksowe Iris de Moüy oddemonizowują temat.  Francuzi często zresztą sięgają po komiksową formę i robią to z wyczuciem.   Prosta kreska ma w sobie wiele smaczków.  Miny bohaterów, szczególiki.  Na pewno ułatwia to lekturę z dziećmi jeszcze samodzielnie nieczytającymi.    Zabawne, że w mitach i przypowieściach rolę ludzi odgrywają zabawkowe króliczki.

Kolejne pojęcie - szczęście - nie łatwiejsze do rozgryzienia, druga część delikatnie jednak ociera się o banał.  Podobno największym szczęściem dla niektórych jest dotarcie do prawdy (ktoś tak buńczucznie stwierdził ostatnio w pewnym reportażu).  Nie jestem tego taka pewna, ale polecam oba tytuły.  Tym bardziej, że dzięki nim sami na nowo możemy zadać sobie kilka istotnych pytań.  Świetna międzypokoleniowa pożyteczna lektura.



Prawda według Niny
Szczęście według Niny
autor:  Oscar Brenifier
ilustracje:  Iris de Moüy
tłumaczenie:  Maja Wałachowska-Sobczak
format:  20 x 26 cm
stron:  65
okładka:  twarda
wydawnictwo:  Czarna Owca.

Prawda według Niny
spis treści:
Kłamstwo ze strachu
Kłamstwo unieszczęśliwia
Kłamstwo odbiera wolność
Kłamstwo ukarane
Kłamstwo i kłamstwo

Kłamstwo i zaufanie
Kłamstwo dla przyjemności
Mówić prawdę
Odkryć prawdę
Niebezpieczna prawda
Dziwna prawda
Nieprzyjemna prawda
Wszystko jest prawdziwe
Własna prawda
Prawda i rzeczywistość
Rzeczy fałszywe
Zupełnie jak prawdziwe
Różne realia
Logika
Paradoks
Nieznośna prawda

Szczęście wg Niny
spis treści:
Łatwo być nieszczęśliwym!
Akceptacja rzeczywistości
Co to znaczy zasłużyć sobie
Nie oczekiwać niczego od innych
Płakać nad swoim losem
Proste szczęście
Stworzony do szczęścia?
Szczęśliwy z wyboru
Każdy ma swoje szczęście
Życie bez sensu
Wiedza przyczyną nieszczęścia
Ufać sobie
Rozmawiać, by poczuć się lepiej
Rozmyślanie
Brak chęci
Szczęście i przyjemność
Szczęście i cierpienie
Tęsknota
Przezywciężyć cierpienie
Nic nie posiadać
Być wrażliwym
Miłość własna
Skomplikowane szczęście
Nieuchwytne szczęście
Mieć cel

Dziękuję wydawnictwu za udostępnienie tytułów.

1 komentarz:

aneta pisze...

Dzięki, Moniko!
Miałam wprawdzie namówić bibliotekarkę, z którą zawsze ucinam sobie pogawędkę, na zakup tych książek do biblioteki, ale wpadłam do biblioteki 10 minut przed zamknięciem (co okazało się świetnym sposobem na to, żeby się nikomu nie chciało egzekwować kary za przekroczenie terminu zwrotu książek:) a znajomej nie było! Więc chyba wrzucam do własnego koszyka:)