Lubię pracę u podstaw. Zaspakaja moje pozytywistyczne ciągoty. Jednocześnie boleję, że w Polsce tak mało pracuje się 'ze społeczeństwem'. Wiadomo, wszystko, nawet najskromniejsza akcja potrzebuje pieniędzy. Można oczywiście, tak jak udało mi się w projekcie NONSTOPKOLOR, przekonać artystów siłą pozytywistycznych argumentów do narysowania kolorowanek, jednak nie sposób tymi środkami wydać książki z pracami. Z drugiej strony brakuje osoby znanej, która część swojego cennego czasu poświęciłaby na szerzenie idei - nieważne czy miałoby to być rysowanie, muzykowanie, czy też miłość do opery. Artykułowałam już swoje żale na marginesie tekstu o Quentinie Blake'u. W zasadzie trudno mieć o to pretensje, jesteśmy społeczeństwem na dorobku - zaganianym, niebogatym, pełnym zobowiązań. Tyczy się to także artystów. Nadzieja w fundacjach, prowadzonych przez wariatów, którzy znajdą środki na urzeczywistnienie swoich 'szalonych planów oświeceniowych'.
Tymczasem za granicą jest to już tradycją. Quentin Blake, Eric Carle, Anthony Browne. Przodują Brytyjczycy. Ted Hughes (poeta i mąż tragicznie zmarłej Sylvii Plath) oraz Michael Morpurgo (także poeta i pisarz, w tym dla dzieci) wymyślili sobie "kiedyś i przypadkiem" konkurs Children's Laureate. Laureat wybierany jest na dwa lata spośród kandydatur zgłoszonych przez środowiska literackie, biblioteki, stowarzyszenia (także IBBY), krytyków i dzieci. Najbliższa debata już 6 czerwca. Wtedy ustąpi obecnie panujący Anthony Browne - pisarz i ilustrator. Anthony Browne ma do dyspozycji 15 tysiecy funtów, zafundowane przez Waterstone's, w pewnym sensie taki brytyski Empik, wspomagają także wydawcy.
Jednym z zeszłorocznych projektów Browne'a była akcja "Play the shape game", zwieńczona książką oraz licytacją prac. Zabawa jest prosta - ja rysuję kształt, ty go interpretujesz. Browne narysował 'to coś' na górze i podesłał do interpretacji innym: Janowi Pieńkowskiemu (pisałam o nim tu), wspomnianemu Quentinowi Blake'owi, Emmie Thompson, Emily Gravett i innym, razem 45 osób. Jednocześnie akcję skierowano także do nauczycieli, którym podsunięto pomysł na rozwijanie dziecięcej kreatywności, wskazano plusy takiej 'niewinnej' zabawy, wyłuszczono to dobitnie w materiałach specjalnie dla nauczycieli przygotowanych. Z naszej perspektywy jeden z argumentów brzmi nadzwyczaj odkrywczo:
I strongly believe that the ability to read images is as equally important as the ability to read words. (A.Browne)
Czyli: Wierzę, że odczytywanie obrazów jest równie ważne jak odczytywanie słów. Dla wielu Polaków ten truizm może być odkryciem na miarę "Wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię", wielu nauczycieli na pewno się z tym nie zgodzi, przecież podobno nowe pokolenie 'myśli obrazami' (w domyśle pogarda). Tymczasem według innych biegłość w kontaktach z obrazem to jedna z najważniejszych cen dziecięcych, która niestety umyka na drodze do dorosłości. Najczęściej dzieje się to przy okazji spadku zainteresowania rysowaniem i tworzeniem w ogóle.
The appointment of a Children's Laureate acknowledges the importance of exceptional children's authors in creating the readers of tomorrow. Wybór Laureata ma na celu podkreślenie znaczącej roli cenionych autorów dla dzieci w kształtowaniu przyszłych czytelników.
Jeśli chcecie 'pokształtować' wasze dzieci i pobawić się w brytyjską 'Kształtogrę', wejdźcie tu i ściągnijcie sobie 'to coś'. Brytyjczycy są hojni. Każdy może się pobawić. Albo sami narysujcie sobie takiego mazaja. A co!
O samym Anthonym Browne'ie wkrótce.
Zdjęcia prac pochodzą ze strony Children's Laureate.
O samym Anthonym Browne'ie wkrótce.
Zdjęcia prac pochodzą ze strony Children's Laureate.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz