czwartek, 17 marca 2011

GUJI GUJI / 陳致元

陳致元 tworzy, jak sam mówi "obrazy bez granic".  Gdyby nie ilustrował, połowa jego gorących wielbicieli nie wiedziałaby nawet, co lub kto kryje się pod 陳致元.  A to urodzony w 1975 roku Chih-Yuan Chen z Tajwanu. Z Tajwanu jeszcze tu niczego nie było.


Urodził się w Pingtung na południu Tajwanu jako najmłodsze dziecko biednej rodziny. Podobno do osiemnastego roku życia nie miał żadnej książki.  Z literaturą jest jak z jabłkiem. Pożywne, ale nie do zjedzenia dla małych dzieci i osób starszych.  Książka obrazkowa to sokowirówka, dzięki której obie te grupy mogą czerpać korzyści płynące z jedzenia jabłek.   Takiej definicji jeszcze nie było.


Guji-Guji (chińczycy wymawiają Guci Guci) to przewrotna bajka ezopowa, dyskutująca z cechami wrodzonymi i symbolicznymi.  Dziwne jajko, wysiedziane przez nieobecną duchem kaczkę (ciągle czyta!), okazuje się być małym krokodylem, co oczywiście przechodzi niezauważone.  Matka przecież kocha wszystkie swoje dzieci - i te duże i małe, i w kropki (Crayon - Kredka), i w paski (Zebra), a także te żółte (Moonlight - Blask Księżyca), no i te dziwne, których pierwszymi słowami było "guci-guci".


Ulubionym fragmentem autora i punktem zwrotnym jest pojawienie się Złych Krokodyli, które chcą przywołać 'swojego', powołując się na cechy gatunku.  Guji-Guji musi się wyłamać.  Nie jest już przecież tylko krokodylem - jest crocoduckiem, czyli kroko-kaczką.  To dało mu wychowanie, nie geny.  Zapewne można z tym długo dyskutować, obracamy się jednak w kręgu bajki, a życie przecież i tak przerasta fikcję w swojej pomysłowości.  Jajko to także nadzieja, nowe życie.  Także dla tego, kto nie miał wpływu na swoje pochodzenie.  Chih-Yean Chen jako 'chłopak z nizin' często sięga po tematy, związane z wykluczeniem.  Inspiracją do napisania tej książki były losy dzieci żołnierzy amerykańskich walczących w Korei i koreańskich kobiet.  Nieakceptowane w swoich krajach.

Siłą książki obrazkowej jest jednak ilustracja, w przypadku Chih-Yuan Chena są to barwy stonowane, beże, ecru, szary, jeśli żółty to przybrudzony.  Barwy mają być przyjazne, działać jak poranna kawa na zaspany organizm, nie pobudzać gwałtownie, nie drażnić. Całość - wyrabiać poczucie smaku, dobrego gustu.  Z drugiej strony pierwsze rysunki Chih-Yuan Chena ograniczał brak pieniędzy.  Twórcze ograniczenie.  Wykorzystywał to, co było pod ręką, eksperymentował.  Na pewno trudno wytłumaczyć w ten sposób tę książkę, ale techniki, którymi się posługuje niosą echa dawnych braków.  I są siłą przekazu.


Guji-Guji figurował w pierwszej dziesiątce dziecięcych bestsellerów New York Timesa. Wydany po raz pierwszy na Tajwanie w 2003, raźno pomaszerował w świat. 

Genialnie o książce Chih-Yuan Chena rozmawiali w National Public Radio Daniel Pinkwater (autor ksiażek dla dzieci) i dziennikarz NPR Scott Simon (gospodarz programu Weekend Edition Sunday).  Mam nadzieję, że za mojego życia trafię na podobny ton i zaangażowanie w rozmowie o książce dla dzieci.  Rozmawia dwóch panów po sześćdziesiątce.  Koniecznie posłuchajcie, to bardzo pouczająca lekcja.


Jeśli znacie chiński, dowiecie się więcej o 陳致元 z poniższego filmu.  Jeśli nie, zobaczycie wszystkie wydania, przetłumaczonego na 11 języków Guji-Guji oraz inne książki Chih-Yuan Chena.  Polecam uwadze!  Poza tym wiele się dowiedziałam o autorze z artykułu Ye Jinhan.



Crocoduck to nie "woda na młyn kreacjonistów", ale przede wszystkim świetny przykład artystyczny - sympatycznego stwora stworzysz nie tylko w kolorach tęczy.  W końcu to nie kameleon.


Guji-Guji
Chih-Yuan Chen
wyd. Gecko Press 2010
stron 40
format:  20 x 27 cm
okładka:  miękka

2 komentarze:

B.L.O.G. pisze...

Znowu wszystko mnie zachwyca, zwłaszcza dobór barw i miękkie z ogromną sympatią przedstawienie postaci, takie muminkowe :) Zachwyca mnie melodia tego języka, którego oczywiście nie znam, ale tak samo szeleści jak nasz, może to jakieś drugie dno, tajemniczy kod do poznania kompletnie nieznanego. Dziękuję Zorro.

Pani Zorro pisze...

Polecam się! :)