Felietony Leszka Talki czytywałam 12 lat temu, w zupełnie innym wcieleniu, więc już miałam tę książkę, jak gorący kartofel odrzucić dalej, gdy postanowiłam przynajmniej na chwilę i na do widzenia do niej zajrzeć. I śmiałam się, aż zrobiło mi się słabo na myśl, że z oparów pozornego absurdu wyłania się coś na kształt mojej przeszłości. Słabo może zresztą zrobić się każdemu po takiej dawce resentymentów (400 stron).
W skrócie dla tych, którzy nigdy nie mieli tych miłosnych słów goryczy przed oczami: zagubieni rodzice (choć niby przygotowani przez pop-kulturę) wystawieni na łaskę i niełaskę najpierw jednego dziecka (Pitu), a potem dwójki, czyli tzw. parki (Pitu i Kudłata).
Oczywiście Dziecko dla odważnych jest opowieścią przerysowaną, ale - jak pisze Talko - gwałtowny skok ewolucyjny od ryby do krowy ma swoje efekty uboczne: cały czas w głowie masz siebie-rybę, gdy tak naprawdę jesteś już nie do końca sobą - krową. Przerysowany więc jesteś na starcie: na rybie krowa; a gdy przerysować przerysowane, wychodzi gargantuiczne. Gargantuiczne opowieści o ludziach-zombie, dzieciach-terrorystach i wrogim świecie nie-rodziców - to wszystko się zdarzyło. Albo i nie.
Mój syn dorwał i mówi: bardzo fajna książka; taka humorystyczna („Ale wy aż tak źle nie mieliście", gorzki śmiech w tle). Kolega mówi: o wychowaniu dzieci powinno się mówić w szkole („Bo potem człowiek nie wie, co robić"). Zatem jest propozycja: może na postawie terapeutycznej literatury w wykonaniu Leszka K. Talki omówmy zastosowanie hiperboli i groteski, a przy okazji przygotujmy do życia w rodzinie? Ale niech was nie kusi krytyka bohatera. Nawet, gdy większość ma post, rodzice cały czas świętują karnawał. Czasem tylko o suchym pysku.
PS. Ilustracje Ewy Olejnik ani tej książce nie dodają walorów, ani nie ujmują. Jak się okazuje to też sztuka (mimikry).
Mój syn dorwał i mówi: bardzo fajna książka; taka humorystyczna („Ale wy aż tak źle nie mieliście", gorzki śmiech w tle). Kolega mówi: o wychowaniu dzieci powinno się mówić w szkole („Bo potem człowiek nie wie, co robić"). Zatem jest propozycja: może na postawie terapeutycznej literatury w wykonaniu Leszka K. Talki omówmy zastosowanie hiperboli i groteski, a przy okazji przygotujmy do życia w rodzinie? Ale niech was nie kusi krytyka bohatera. Nawet, gdy większość ma post, rodzice cały czas świętują karnawał. Czasem tylko o suchym pysku.
PS. Ilustracje Ewy Olejnik ani tej książce nie dodają walorów, ani nie ujmują. Jak się okazuje to też sztuka (mimikry).
Leszek K. Talko
il. Ewa Olejnik
stron 400
okładka miękka
format 15 x 21 cm
wyd. Znak 2014
Wydawnictwu dziękuję za udostępnienie egzemplarza.
Wydawnictwu dziękuję za udostępnienie egzemplarza.
7 komentarzy:
I znowu dochodzimy do pytania - po co ludzie mają dzieci? U nas zawsze pojawia się ono w kontekście niedzielnych czytań "Calvina i Hobbesa":)
Psychologia behawioralna najprościej to tłumaczy.
Nie mówisz chyba o zasadzie zachowania gatunku?
Bo wkroczymy na teren zachowań instynktownych.
Wkraczajmy!
Jeśli już odnosimy się do behawioryzmu - warto zajrzeć do tej książki "Zrozumieć dzieci. Jak kształtuje nasze dzieci ewolucja".
http://mediarodzina.pl/search.php?search=zrozumie%C4%87+dzieci.+jak+kszta%C5%82tuje+nasze+dzieci+ewolucja
„Dlaczego piękni ludzie mają więcej córek?"
Prześlij komentarz