wtorek, 1 czerwca 2010

Renata Liwska

7 maja drugie miejsce na liście dziecięcych bestsellerów New York Timesa zajmowała książka zilustrowana przez... Polkę.  "Quiet Book" (Cicha książka) napisana przez Deborah Underwood, a zilustrowana przez Renatę Liwską nieoczekiwanie dla samych autorek stała się przebojem na rynku książkowym.  Renata Liwska pochodzi z Warszawy, mieszkała na Żoliborzu.  Wyjechała z Polski w 1990 roku.  Studiowała na ACAD, czyli Alberta College of Art + Design w Calgary.  Ma na swoim koncie już kilka książek, także jako autorka.  Mieszka w Kanadzie z mężem Mike'iem Kerrem, ilustratorem.  Bardzo często odwołuje się do swoich polskich korzeni, zarówno w ilustracjach,  wywiadach, jak i chociażby w drobnych rzeczach - nazwa jej strony internetowej brzmi 'uwaga.ca'.  Jej prace można na bierząco śledzić na blogu Pandas and Such oraz na stronie.

Praca nad kolejną książką nie pozwoliła Renacie Liwskiej odpowiedzieć na moje pytania od razu, więc dopiero prawie miesiąc po sukcesie czytelniczym "Quiet Book" z przyjemnością donoszę o tym fakcie. Zapraszam na wywiad z autorką.

- Czy ilustrowanie towarzyszyło Pani od dzieciństwa?
Dzieciństwo i lata szkolne spędziłam w Warszawie w latach siedemdziesiątych. Od samego początku rysowałam. Moje zeszyty w podstawówce udekorowane były rysunkami. Na wychowaniu plastycznym malowałam pointylistyczne pejzaże. Oczywiscie dostawałam za to mierne oceny. Już wtedy interesowałam się malarstwem dawnym i sztuką współczesną. Potrafiłam godzinami siedzieć i oglądać książki o sztuce, a potem rysować własne wersje znanych obrazów. Pamiętam córka koleżanki mojej mamy była na Akademi Plastycznej w Warszawie. Jeszcze nie chodziłam do szkoly podstawowej, gdy zaczęła uczyć mnie rysować. Naturalnym wyborem po skończeniu podstawówki, było liceum plastyczne.

Rysunek z IV klasy

- Jak wyglądała Pani droga twórcza?
Wyobraźnia i rysowanie to podstawa w mojej pracy. Codziennie rano przy kawie rysuję w szkicowniku. Moleskin jest zgrabny, lekki i zawsze mam go pod ręką jak potrzeba. W pracy twórczej odwołuję się raczej do emocji, nie realizmu. Nie bardzo wiem, jak wyglądają zwierzaki prowadzone za rękę do gabinetu dyrektorskiego za malowanie po ścianach, natomiast doskonale mogę sobie to wyobrazić, czy przywołać z pamięci atmosferę chwili. Kiedy tworzę wsiąkam całkowicie w świat moich bohaterów.

Szkicowniki

- Polskie dzieciństwo wydaje się być bardzo ważne w Pani twórczości i często się Pani na nie powołuje.
Dzieciństwo pamietam doskonale. To był bardzo beztroski czas i teraz przy moich pracach z przyjemnością wracam do tamtych lat. Tornistry, piórniki, okładki na zeszyty, kołnierzyki szkolne, worki na kapcie itp.

- Skąd sentyment do misiów?
Muszę powiedzieć, że postacią, która najbardziej na mnie wpłynęła jest... Miś Coralgol.  Mocno siedzi w mojej podświadomości. Teraz nie wyobrażam sobie nie rysować zwierzaków.  Misiami panda z kolei zaczęłam się interesować po narodzeniu się pandy w National Zoo w Waszyngtonie.

Photobucket

Rysunek z blogu.

- Jak znalazała się Pani w Kanadzie?
Nie planowałam wyjeżdżać z Polski na stałe. Tak się złożyło. Wiedziałam jedno:  gdziekolwiek się bym nie znalazła, moim celem będzie nauczenie się jezyka i ukończenie akademii artystycznej.

- Czy od razu planowała Pani zostać ilustratorem książek dla dzieci?
Nie od razu. W Calgary dostałam się do Alberta College of Art and Design. Tam na wydziale projektowania studiowałam ilustrację. Teraz uczę studentów ilustracji na tym samym wydziale. Po ukończeniu studiów współpracowałam z czasopismami i reklamą. Moje prace wyglądały zupełnie inaczej. Przełomem była konferencja w Santa Fe.  Tam  zainteresowałam się sztuką folklorystyczną i zaczęłam nałogowo rysować z wyobrazni, codziennie po kilka godzin szkicowałam w swoim szkicowniku. Dopiero kilkanaście szkicowników póżniej, moje prace nabrały charaktystycznego wyglądu. Wysłałam próbki swoich prac do kilku wydawnictw książkowych w USA i Kanadzie. Stosunkowo szybko dostałam odpowiedź z Penguin z Nowego Yorku z propozycją zilustrowania "Nikolai, the Only Bear" (Mikołaj, jedyny niedźwiedź) Barbary Joosse. Książka opowiada o jedynym misiu pośród dzieci w sierocincu w Nowosybirsku. Podstawą do narysowania tej książki była moja szkoła podstawowa.  Potem przez długi czas nie miałam żadnych manuskryptów, które pasowałyby do moich prac. W końcu Kate O'Sullivan z wydawnictwa Houghton Mifflin z Bostonu zapytała, czy ja czasem nie pisze własnych opowiadań, bo bardzo chcą wydać książkę ilustrowaną przeze mnie. I tak powstała "Little Panda" (Mała panda) - książka o małym misiu, który wyrósł ze swojego ulubionego drzewka.

- Jak doszło do powstania QUIET BOOK?
Gdy skończyłam "Little Panda", Kate przysłała mi manuskrypt The Quiet Book, napisany przez Deborah Underwood.  Ja zanim zdecyduje się na ilustrowanie książki, muszę sprawdzić, czy mi podpasuje. Jeżeli przy pierwszym czytaniu widzę już jak mogłaby wygladać, wiem że to rzecz dla mnie. "The Quiet Book" była idealna. Ilustrowanie książki zajmuje około roku, więc muszę mieć coś, co mnie porusza.


- Jak sukces tej ksiażki przekłada sie na dalszą pracę?
Jestem bardzo mile zaskoczona, że "The Quiet Book" znalazła sie na drugiej pozycji listy bestsellerów New York Timesa.  Przede wszystkim muszę za to podziękować czytelnikom.  W tej chwili pracuję nad ukończeniem drugiej cześci, czyli "The Loud Book" (Głośna książka), która ukaże się latem 2011 roku. W tej chwili prowadzimy także rozmowy na temat cześci trzeciej.

- Czy inaczej podchodzi się do ilustracji w Polsce i w Kanadzie?
Nie wiem jak wygląda rynek w Polsce. Podejrzewam, że podobnie. Wszystko co nas otacza zostało przez kogoś zaprojektowane.  Jest ogromne zapotrzebowanie na ilustracje - tradycyjne, graficzne czy fotograficzne.  Dużo zależy od osób podejmujących ostateczne decyzje. Muszę powiedzieć, że jak na razie miałam szczęście i przyjemność pracowania z redaktorami i dyrektorami artistycznymi, którzy darzyli mnie zaufaniem i dawali dużo artystycznej wolności.
Być może dlatego, że moje ilustracje już kilkakrotnie dostały sie na konkurs Society of Illustrators w Nowym Yorku, Communication Arts, 3x3, Applies Arts.  Chciałabym, żeby moje prace były rozrywką kulturalną dla małych czytelników.  Po prostu rysuję to, co lubię.  Bawią mnie moi bohaterowie i mam nadzieje, że czytelnicy to podzielają, a dla rodziców jest to sentymentalna podróż do lat dziecięcych.

- Co dalej?
Moja następna książka "Red Wagon" (Czerwony wózeczek), którą napisałam i zilustrowałam, ukaże się wiosną 2011 roku. Bohaterką jest lisiczka Lucy.  Zwykła wyprawa po warzywa zmienia się w drogę pełną przygód.  Opowiadanie odwołuje się do moich doświadczeń z dzieciństwa, kiedy to mama wysyłała mnie do warzywniaka po kiszoną kapustę.  Niedawno przypomniały mi się zabawy na trzepaku.  Może znajdą się w moich ksiazkach.

Renata Liwska i jej książki:

"Nicolai, the Only Bear"
autor: Barbara Joosse
ilustrator:  Renata Liwska
wydawca:  Philomel 2005

"A Puppy is for Loving"
autor:  Mary Labbat
wydawca:  Orca Book Publishers 2007

"Little Panda"
autor:  Renata Liwska
wydawca:  Houghton Mifflin Books 2008

"Skylar"
 autor:  Mary Cuffe-Perez
wydawca:  Philomel 2008
 
"Quiet Book"autor:  Deborah Underwood
wydawca:  Houghton Mifflin Books 2010
 
"Red Wagon"wydawca:  Philomel 2011

Polecam wywiad z autorką książki 'Quiet Book' i wydawczynią na stronie Imaginary Blog.  Także niecodzienny wywiad z Bookie Woogie - tam dowiedzie się, co o książce myślą dzieci.   Dużo recenzji można przeczytać na stronie Amazona oraz zajrzeć do książki.  Nie tylko zresztą do tej.  O pierwszej autorskiej książce Renaty Liwskiej, czyli 'Little Panda' można dowiedzieć się więcej na stronie książki oraz na blogu books4yourkids. Jeśli podobają wam się szkicowniki autorki, zapraszam na Book-By-Its-Cover.  Jest z czego wybierać. 



 Old School
save

2 komentarze:

Pani Zorro pisze...

For those of you, who would like to read this interview in English - check out
Renata's blog.

Pani Zorro pisze...

Amazon ogłosił najlepsze książki tego roku (jak na razie ;-)). Miejsce drugie: The Quiet Book.