środa, 11 lipca 2012

BRAKUJĄCY ELEMENT

Photobucket



Wakacje, wolność, wypas.  Dzieje się.  A jeśli nie, to trzeba działać, bo szybko się kończy, a na następny raz długo się czeka.  Nie można sobie pozwolić na marnotrawstwo.  Przyznam, że nie jestem i nigdy nie byłam mistrzem planowania.  Dawno temu, dzięki Berlinowi, końcu roku i koleżance ze studiów odkryłam przypadkiem, że w kalendarzu jest sekcja, o której przez 25 lat nie miała pojęcia - dwie magiczne kartki, a na nich w skrócie cały rok.  Był listopad 1998, a moja stypendialna towarzyszka otworzyła swój nowozakupiony kalendarz na 1999 rok i w sekcji, o której istnieniu nie miałam pojęcia napisała z niezachwianą pewnością w rubryce 'sierpień' słowo 'ślub'.  To był zresztą najbardziej udany ślub na jakim byłam, do poważnych przemyśleń na temat planowania mnie jednak nie zmusił.  Zatem każdy będzie w tym lepszy ode mnie.

Daję się wziąć wakacjom z zaskoczenia.   Przyparta do muru decyduję w ostatniej chwili.  Upał mi w tym zazwyczaj pomaga i gdy elementy układanki nieoczekiwanie zaczynają tworzyć jakiś obraz - pozostaje kwestia lektury.  Co wziąć, żeby wszystkich zadowolić (niemożliwe) i się nie przedźwigać (prawodopodobne)? O dziwo, w tej kwestii wykazuję się niezwykłą precyzją -  moje absolutne minimum to jedna książka tylko dla starszego, jedna książka tylko dla młodszej, jedna do wspólnego czytania (z równaniem w dół), jedna całkowicie obrazkowa oraz dla każdego po (anty)kolorowance.  Zwykle na wakacjach weny twórczej dzieciom nie brakuje, ale gdyby miały spaść deszcze niespokojne, to pomysł jakiegoś artysty może okazać się zbawieniem.  A jak artysty mamy dosyć, można wykorzystać pustkę na wewnętrznej stronie okładki.

Właśnie, "pustka" - cenię sobie puste - ciche, spokojne, bez ludzi.  Co prawa zaraz to ciche-spokojne-bez ludzi wypełniają głosem, niepokojem i sobą moje dzieci (i tak będzie jeszcze z dziesięć lat), więc drżyjcie, którzy lubicie to co ja.  Ja jednak przebaczam im zamach na pustkę i ciszę.  Wiadomo.  Miłość.  Na swoje usprawiedliwienie dodam, że staraliśmy się nie przyłączać do obligatoryjnych wakacji.  Dopadła nas szkoła. 

Brud to zdecydowanie wakacyjna lektura, jako że mycie ma zwykle wakacje w wakacje.   Książka w podróżnym formacie (21 x 14 cm), napisana przystępnym językiem i zilustrowana przez Patryka Mogielnickiego.  Zawiera ciekawostki, które być może skłonią co wrażliwszych do umycia rąk przynajmniej raz dziennie. Do tego tak uroczo podobne to momentami do stylu Marca Boutavanta i Muka, który (jak zapewne pamiętacie) także wyruszał w podróż.

Olga WozniakPatryk Mogielnickiwyd. Hokus Pokus 2012


Wojtek spod Monte Cassino w nowej odsłonie graficznej, zaproponowanej przez Jana Bajtlika to murowany kandydat do Książki Roku 2012 (Bajtlik zresztą zaatakował w tym roku także pingwinem).  Wzór książki dla starszych dzieci, która mówi przede wszystkim tekstem, ale nie odwraca się od obrazu.  Nowoczesne spojrzenie na znaną historię misia, mimowolnego podróżnika, spisana przez Wiesława A. Lasockiego w 1968 roku.  Jeśli niedźwiedzia-żołnierza można w ogóle nazwać podróżnikiem.  Alternatywą był w każdym razie cyrk.

Photobucket

Cyrk, Maciej ByliniakGrazka Langewyd. Dwie Siostry

Cyrk, czyli plakaty z kolekcji Muzeum Plakatu w Wilanowie ożywają w towarzystwie tekstu Macieja Byliniaka. Udanego mariażu dokonała Grażka Lange.  Plakaty, wiadomo, klasa sama w sobie, teksty nie wypadają jednak w ich towarzystwie blado.  Choć nierówne, żaden nie daje po sobie poznać, że krępuje go tak dostojne towarzystwo.  Format także niewielki, nad czym boleję ogólnie, ale w kontekście wakacyjnym można się ucieszyć (mieści się do podręcznego bagażu).

Podróże to także spotkania z książkami zastanymi.  Bookspotting. Miło, że na nas czekają.    Best Picture Dictionary Ever Richarda Scarry, którego lubimy, o którym było, którego nieoczekiwanie spotkaliśmy na swojej drodze.


Best Picture Dictionary Ever, Richard Scarry


Gdy dzieci zagłuszają pustkę, można spróbować sobie tymczasowo puste po nich miejsce wypełnić lekturą "Rymsa". Tam moje ''Obce strony" i pasująca do klimatu książka Jeannie Baker Mirror.  Australia przegląda się w Maroku.  Nie mówię o dłuższej lekturze, bo zbyt komfortowo wyglądający rodzic zbyt jest wyzywający i zwraca na siebie uwagę.

PhotobucketPhotobucket


Wolną przestrzeń można wypełnić stosowną muzyką. Aktualnie wypełniam japońską w czeskim wykonianiu, ale można i tradycyjnie.  Dzieci przestają się kłócić, milkną chlapania, biorą się za coś spokojniejszego, słuchają.  Flute On The Misty Sea.  Podobno nad morzem pogoda barowa.



A poza tym nie zapominajcie o kłopotliwym konkursie!

2 komentarze:

Maki w Giverny pisze...

Brud już widzę bardzo przypadłby do gustu mojemu Frankowi. A poza tym Twoje refleksje wakacyjne bardzo pokrywają się z moimi ;) pozdrawiam
m.

Pani Zorro pisze...

Również pozdrawiamy!