Świat musiałby się choć na chwilę zatrzymać, żebym mogła nadrobić wszystkie zaległości. Niestety, ciągle dzieją się nowe - nowe nagrody (w tym wyjątkowo 'pechowo' udana Bolonia), bieżące wydarzenia (zajęcia dla dzieci, to tu, to tam), nieustające zakupy 'zagranico' oraz w granicach (zdrowego rozsądku?). I takie tam.
W związku z tym cały czas nie napisałam, że długo 'dahlowaliśmy', co było jednym z ważniejszych wydarzeń w życia mojego syna lat obecnie 8 (oraz dla rodziny niezła gratka, bo 'dawno dawno temu' Dahla tu nie było), a tłumaczenie Wielkomiluda weszło nam w krew..
Od Dahla niedaleko do ogłoszenia, że Agnieszka Glińska, gdyby tylko znalazła na to czas, zawojowałaby całkowicie teatr dla dzieci - bo i Wiedźmy i Pippi (a szczególnie Pippi w Dramatycznym) to po prostu szał! Niestety Dramatyczny dozuje Warszawiakom te doznania, a ja cały czas nie mogę wypuścić z folderu Documents wywiadu z reżyserką.
Chciałam także poinformować, że plastyka i edukacja w książkach i zeszytach ma się coraz lepiej. To, że do tej pory nie poinformowałam o Myślankach (a powinnam), o zeszytach Naszej Księgarni, o wydawnictwach edukacyjnych Nowej Ery (a przecież nie każdy ma okazję z nimi obcować) to nie wynik mojego przeoczenia, lecz przepracowania. Pozostaje także w odmętach komputera i osobistych notatkach spis i refleksja na temat książek wspierających rozwój plastyczno-artystyczny, czyli po ludzku mówiąc, zdradzających tajniki (?) rysowania. Dla kogo tajniki, dla tego tajniki.
A przecież powinnam się pochwalić, że mam dwie kolejne książki Iwony Chmielewskiej (ale to już zakrawałoby na "niesprawiedliwość", bo przecież "jak można ciągle pisać o Iwonie Chmielewskiej"; można). Napisać o "Matce Polka" i wyrazić nadzieję, że zobaczę kiedyś serial dla dzieci, którego Zuzanna Orlińska będzie scenarzystką. Wspomnieć o nowym Porwaniu w Tiutiurlistanie, o paryskim Żożo i Lulu, o lekturowych mękach i dlaczego "tak musi być", o wykopaliskach z okolicznych bibliotek i o tym, że już jestem ścigana listem gończym, bo powinnam je oddać, a tu tydzień minął (nadzieją jedynie majowa abolicja), o Anthonym Browne, czyli niedługo ustępującym Children's Laureate, o Zwierzakach cudakach i innych zwierzakach, zamorskich oraz swojskich, takich jak w olbrzymiej księdze duetu Pittau i Gervais (których darzę estymą od kontrowersyjnej serii o niebezpieczeństwach i rzeczach ohydnych). O Mellopsach. O Ieli Mari. O Sarze Fanelli i jej Pinokiu i o Pinokiu w ogóle. O bardzo dobrej serii problemowej z WAMu. No i o tym, dlaczego moją ulubioną ilustratorką jest Krystyna Lipka-Sztarbałło, bo w zasadzie od tego powinnam była zacząć.
Hansel and Gretel Anthony Browne |
Powinnam pokazać wszystki pop-upy, które mamy, a o których nie pisnęłam ani słówka. O Sabudzie (przy okazji przestrzec Was, że to ostatnia chwila, by kupić Dinozaury i Rekiny - jedyne, które wydano w Polsce). O Carterze - niby pisałam, ale i tak zaskoczył mnie kolejną książką z serii Kształty i kolory. White Noise wejdzie do żelaznego repertuaru przeglądowego mojej prawie trzyletniej córki. A gdzie miejsce na Crowthera i Pop-up Inventions (nawiasem mówiąc, kolejna ulubiona mojej córki)? Kiedy napisać, że są dwie świetne przestrzenne baśniowe odsłony w wykonaniu Louise Rowe? A jeszcze teatralna Jane Ray i Snow White.
I Koreańskie, koreańskie, koreańskie. W tym kontekście o papierze, na którym wydają, bo czegoś takiego nie widziałam u nas w Polsce. I rosyjskie / radzieckie - jak je zwał, tak je zwał. Kopalnia.
Kto cięższy? / Korea |
Marszak / ZSRR |
* * *
Staram się poruszać tylko pozytywne aspekty kultury dla dzieci, walcząc z wrodzoną złośliwością. Jeśli coś wyjątkowo nie pcha mi się przed oczy, nie wskakuje na kolana, nie okupuje mózgu i nie drażni, nie wściubiam tam nosa z własnej inicjatywy. Szkoda życia, klawiatury i nieprzespanych nocy. Jednak ostatnio dawka 'takich sobie wydań' nasunęła mi jedną myśl, niezbyt wyrafinowaną językowo: Czy oni tam mają OCZY?! Czasami trudno w to uwierzyć, gdy patrzy się i widzi te bazgroły bez serca i dalsze myśli krążą krwiożercze. Owszem jestem krótkowidzem, ale tu chyba po prostu jest nieostre! Albo: Rozumiem polską tęsknotę za Szancerem, ale czy 38 lat po jego śmierci jest sens go kopiować (do tego z marnym skutkiem)? No i zastanawia mnie "antyenergia wydawnicza". Jak można wydać książkę i NIC o niej nie wiedzieć?! Z pustego i Salomon nie naleje.
Podejrzewam, że dzisiejszy wpis sponsorowała litera A do spółki z O.
To tylko ułamek (alfabetu).
A życie toczy się dalej...
O!
O!
9 komentarzy:
Och! I ja mam nadzieję, że zobaczę kiedyś taki serial, którego Zuzanna będzie scenarzystką... Jakiś czas temu TVP puszczała po raz kolejny film pewnego polskiego reżysera, który nieodmiennie sprawia, że pojawiają się u mnie tego rodzaju marzenia... Cóż, skoro on sam sobie pisze scenariusze... znakomite zresztą...
Niesamowita dawka inspiracji, niezwykły początek do zabaw z wyobraźnią!!! Będę musiała poszukać dla nas choć ciupinkę tego, co pokazałaś... Wiadomo- ceny barierą straszną. Jakkolwiek- raj dla dzieci. Dla mnie zresztą też. Udanej niedzieli!
Aaaa... Teraz pogrążam się smutku... Sabuda po polsku... Dlaczego wcześniej się nie zorietowałam?! A wiem, nie ciągnie mnie w stronę dinozaurów. A tym bardziej rekinów. I o ile w stronę rekinów dalej mnie nie ciągnie (chyba) to dinozaurów pragnę! I NIGDZIE ich nie ma...
Uprzejmie proszę, ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...
...a powyższy Twój wpis traktuję jako zapowiedź i że napiszesz o tym wszystkim... jednak... kiedyś ;)
Poczekam bardzo cierpliwie, ale też chciałabym przeczytać o tym wszystkim ;)
Witam w klubie niewyrabiających się i ginących w tonach (i megabajtach) własnych notatek do wykorzystania tu i ówdzie.
No to trzymajcie kciuki, żeby się w najbliższym czasie nic ciekawego nie wydarzyło. ;-)
Z ciekawych rzeczy - ma być festyn rodzinny u mnie w pracy i zastanawiam się, czy jakoś książkowo tego faktu nie wykorzystać (bo za mało mam pracy:)))))))Ale pewnie o tym nie będziesz pisać:)
:-D
A tak na marginesie: u mnie też będzie festyn. I będę o tym pisała. 16 kwietnia okaże się, kto zdobył nagrodę 'dziecięcą' w TVP Kultura.
Prześlij komentarz