piątek, 19 marca 2010

David Almond // Dzikus / Skrzydlak

Wiedziona ogłoszeniem nominacji do nagrody im. Hansa Christiana Andersena, postanowiłam zaprezentować to, co z tej listy można obejrzeć i przeczytać w polskich przekładach.  Na pierwszy ogień - David Almond i dwie jego książki, wydane nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka.

Wychowałem się w licznej rodzinie w prowincjonalnym miasteczku nad rzeką Tyne. [...]  Nasze życie obfitowało w tajemnicze i nieoczekiwane zdarzenia.  Miasteczko i ludzie, wśród których się wychowałem, znaleźli się potem na kartach moich książek.  Zawsze chciałem być pisarzem, ale dopóki nie stałem się »duży«, mało komu o tym mówiłem.  Wydałem wiele powieści dla dorosłych i zdobyłem kilka nagród.  Byłem listonoszem, sprzedawcą w sklepie, redaktorem i nauczycielem.  [...]

Pisanie bywa trudne, a czasem ma coś wspólnego z magią.  Moim zdaniem opowieści są żywymi tworami i mówią o sprawach być może najważniejszych.
{"Skrzydla", Od  autora}

To prawda, David Almond mówi o rzeczach najważniejszych i ostatecznych.  W tym sensie można jego twórczość uznać za terapeutyczną, tzw. 'problemową' (nie mylić z 'problematyczną', która często przysparza problemów, a rzadko przynosi uznanie). Do tego, co ważne, nie pozbawioną dystansu i humoru.  Po prostu piękną.  Niewątpliwym walorem prozy Davida Almonda jest ukojenie, które przynosi lektura.  Coraz rzadziej sztuka współczesna pozwala nam przeżyć katharsis.  Ta proza nie wyjaśnia śmierci.   Pozwala się z nią pogodzić.


Dzikus
(tytuł oryginału:  Savage)
autor:  David Almond
ilustrator: Dave McKean
tłumaczenie:  Jerzy Łoziński
wydawnictwo:  Zysk i S-ka 2009
stron:  79
okładka:  prawie twarda ;-)


Byliśmy normalną szczęśliwą rodziną, bez specjalnych trosk, aż nagle wszystko się zmieniło jak pod dotknięciem złośliwego palucha.  Jednego dnia Tata jest z nami wszystkimi, a dzień później serce mu staje i już go z nami nie ma. [...]

Blue Baker, chłopiec, któremu niedawno umarł ojciec, w ramach terapii zajęciowej pisze książkę o najdzikszym z najdzikszych - chłopcu, który językami się nie posługuje, za to świetnie włada nożem, siekierą oraz widelcem, choć nie do celów im przeznaczonym.  Twórczość Blue jest nieskonała, z punktu widzenia języka polskiego wręcz straszliwa, usłana karygodnymi błędami, wielu rodzicom niewątpliwie trudno będzie się pogodzić z tą stroną książki.  Ale to proza płynąca z głębi duszy.  Wersja, której nigdy nie pokazał szkolnej psycholożce, pani Molloy.
Blue ma "odkryć wewnętrznego dzikusa", ten dzikus to ból, żal, strach i wielka wściekłość na świat, który miał czelność zabrać ukochaną osobę.   To sam Blue.  Bardzo 'niewychowawcze' z polskiego punktu widzenia, w którym dzieci muszą być grzeczne i czyste, nawet w obliczu końca świata.  Blue jednak musi spotkać się ze swoją złością i rozpaczą, żeby wrócić do normalności.  Tak przechodzi się żałobę, a książka jest przewodnikiem, który ma pomóc dziecku pogodzić się z rzeczywistością.  Pożegnać zmarłych i wrócić.

Mam wrażenie, że to zdarzyło się wieki temu. Dalej mieszkamy przy Aidan's Lane, Jess oczywiście podrosła i jest już dużą dziewczynką.  [...] Opowiadamy jej o Tacie, żeby go lepiej pamiętała.  [...] Nie jesteśmy już tacy smutni jak kiedyś.  Może to dziwne, ale własnie smutek pomógł nam odzyskać szczęście. [...]

Dodatkowym atutem są wyraziste rysunki Dave'a McKeana.  Dzikus w jego wydaniu to postać niepokojnąca i wielce ekpresyjna.  Ale twórczość McKeana, przynależąca głównie do świata komiksu, to temat na osobny wątek.






Skrzydlak
(tytuł oryginału:  Skellig)
autor:  David Almond
tłumaczenie:  Tomasz Krzyżanowski
okładka:  Milena Młynarska
wydawnictwo:  Zysk i S-ka 2010
stron:  178 
okładka:  miękka


Michael przeprowadza się do nowego domu.  Jego zagubienie i samotność potęguje choroba malutkiej siostry, nad którą pochyla się dziwny medyk, Doktor Śmierć.  Rodzice nie mają dla starszego dziecka czasu, proszą o zrozumienie, a na obiad ma ciągle 'colę i coś do zjedzenia'.  Ewentualnie '27 i 53' od miejscowego Chińczyka.  Dom jest nieprzyjazny, nowy dla niego, a jednak stary - przeżył niejedno, w tym śmierć poprzedniego właściciela.  Jest tak źle, że na wszystko trzeba patrzeć 'oczami wyobraźni'.

Ogród był kolejnym miejscem, gdzie miało być pięknie.  Miały w nim stać ławki, stół i huśtawka.  Na ścianie domu miała być wymalowana bramka do piłki nożnej.  Miał być staw z rybami i żabami.  Ale nie było nic oprócz pokrzyw, ostów, pokruszonych cegieł i stosów kamieni. 

Michaelowi nie chce się chodzić do szkoły, świat traci barwy, wszyscy myślą tylko o bezimiennym chorym dziecku.  Snuje się więc po zapuszczonym ogrodzie i w czasie tych krótkich eskapad poznaje sąsiadkę-rówieśnicę, oryginalną dziwaczkę, która korzysta z dobrodziejstw domowej edukcji i sypie cytatami z Williama Blake'a.  Któregoś dnia, mimo zakazu, Michael wchodzi do rozlatujacej się szopy, ("kiedyś będzie pięknym garażem") i poznaje Kogoś.

- Kim jesteś?
- Nikim.
- Co mogę zrobić?
- Nic.
[...]
- Jak mam cię przedstawić?
- Nikt.  Pan Nikt.  Pan Chudeusz.  Pan Mam Już Dość i Pan Artek. 
[...]
- Jestem słaby jak dziecko - jęknął.
- Dzieci nie są słabe.


Dzieci nie są słabe, dzieci są silne.  Dzięki nim poznany w szopie słabeusz odżywa, jednocześnie dając w zamian Życie.  W końcu odchodzi.  Kim był?  Aniołem?  Po prostu Skrzydlakiem.  To stawia go w przestrzeni pomiędzy wiarą konkretną, a po prostu wiarą.  Piękna książka.  Tylko udajcie, że nie widzieliście okładki. 

- Czasami wydaje nam się, że możemy zrozumieć wszystko.  Ale nie możemy.  Widzimy tyle, ile jest do zobaczenia, a resztę musimy sobie wyobrazić.

Powieść, wielokrotnie nagradzana w Wielkiej Brytani, została uznana za jedną z najważniejszych pozycji literatury dziecięcej ostatniego 70-lecia.  Ochoczo 'rozbierana jest na części pierwsze', a liczne nawiazania do teorii ewolucji, mistyki i religii stanowią dobrą pożywkę dla krytyków i czytelników, próbujących zgłębić prawdziwą istotę książki.  Sam Almond nie kryje inspiracji, którą było  opowiadanie Gabriela Marqueza "Bardzo stary pan z olbrzymimi skrzydłami", a cytaty z Blake'a, w tym ukryty sens imion dzieci dają duże pole do interpretatorskich popisów. 

Film na podstawie prozy Almonda (tytuł oryginału:  Skellig) wyreżyserowała w 2009 Annabel Jankel;  w roli tytułowej Tom Roth.



Dzisiaj było o śmierci. Bez "czarownic, wróżek i różnych takich". Choć jednak optymistycznie.

4 komentarze:

naczynie gliniane pisze...

Mamy to w domu. Za jakiś czas o niej napiszę:)

aneta pisze...

Nie znalazłam wczoraj Almonda w naszej bibliotece, ale miałam ze sobą trzylatka, więc za bardzo grzebać nie mogłam:)

W bibliotecznym katalogu online, oraz w biblionetce znalazłam jednak jeszcze jedną książkę Almonda - "Powrót z bezkresu", wyd. Prószyński i S-ka, 2000.

Pani Zorro pisze...

Za stroną wydawnictwa Prószyński (nakład z 2000 roku wyczerpany): "
Za miasteczkiem Stoneygate jest miejsce zwane pustkowiem, gdzie niegdyś znajdowała się kopalnia. Tam Kit spotyka odludka Johna Askew, który wymyślił niebezpieczną grę. Kit chce wziąć w niej udział...
Niezwykła, wzruszająca opowieść o przeżyciach trzynastoletnich bohaterów, o wyborze między dobrem i złem, o życiu i śmierci, o pamięci i miłości, którą można znaleźć w każdym człowieku.
Rzadko spotyka się książki, które w tak poruszający sposób opowiadają o rzeczach ostatecznych i odwiecznych wartościach, nie popadając ani w nachalny dydaktyzm, ani w łatwy sentymentalizm ."

Naczynie, o której książce mówisz?

Pani Zorro pisze...

Najnowsze wieści: "wyczerpany" almond dostępny w centrum taniej książki. Na Chmielnej w Wwie. Pewnie w innych miastach także.